Do tej pory żyliśmy w świecie dodatnim. Ceny rosły, wynagrodzenia rosły, gospodarki rosły, ludzi przybywało, stopy procentowe były dodatnie, w domach mieliśmy coraz więcej różnych coraz nowszych przedmiotów, przybywało samochodów i korków. Nawet liczba urzędników rosła. I bynajmniej nie chodzi o zmiany w ciągu minionego roku, tylko o trendy wieloletnie. W mojej najnowszej książce Ekonomia w matriksie pokazuję, że liczba urzędników w ciągu 15 lat wzrosła ze 158 tysięcy do pół miliona. Albo, że średnia pensja w Polsce, wyrażona w obecnych złotych, w roku moich narodzin – 1967 – wynosiła 20 groszy. To nie jest błąd, tylko dane GUS. Świat był tak silnie dodatni w minionych 47 latach, że nominalne wynagrodzenie wzrosło z 20 groszy to 4000 złotych, czyli 20 tysięcy razy.

Ale mamy coraz więcej sygnałów, że świat dodatni powoli przechodzi do historii i wkraczamy w okres świata zerowego lub ujemnego. W tym świecie stopy procentowe są zerowe lub ujemne, co już ma miejsce w strefie euro, gdzie niektóre stopy EBC i oprocentowanie niektórych obligacji niemieckiego rządu jest ujemne. Liczba ludności nie rośnie, tylko spada, tak jest w Polsce, gdy w minionej dekadzie ubyło 2 miliony Polaków, na co złożyła się emigracja i zerowy przyrost naturalny. Dramatycznie szybko ubywa studentów, z prawie 2 milionów kilka lat temu ich liczba spadła do 1,5 miliona i dalej spadnie do około miliona. Z tego powodu mamy falę bankructw tych uczelni wyższych, które nie były na to przygotowane. Od kilku miesięcy mamy deflację w Polsce, czyli po raz pierwszy od upadku socjalizmu ceny nie rosną, tylko spadają. Na razie większość ekonomistów przewiduje, że świat ujemny potrwa tylko chwilę, góra kilka lat, a potem powróci świat dodatni. Ja mam inne zdanie. Pomimo dramatycznych wysiłków EBC, żeby przywrócić świat dodatni, to uda się tylko na moment, i w kolejnych kilku dekadach Europa będzie poruszała się na granicy świata zerowego i ujemnego. Polska również, głównie z powodu dramatycznej sytuacji demograficznej.

Co to oznacza? Że nasz umysł, nasze nawyki, wiedza, którą zebraliśmy w dotychczasowym życiu, mogą prowadzić nas do błędnych decyzji, które będą odpowiednie w świecie dodatnim, ale złe w świecie ujemnym. Na przykład, jeżeli zobaczymy, że kredyt w banku jest rekordowo nisko oprocentowany, na 5 procent, uwzględniając różne ukryte opłaty, to nasz umysł wytrenowany w czasach dodatnich powie nam, to jest super okazja, bardzo tani kredyt. Ale niestety, w świecie ujemnym, gdy jest deflacja i płace też nie rosną, a z czasem mogą nawet spadać, taki kredyt staje się potwornie drogi. Musimy nabrać zupełnie nowych nawyków, takich, które pozwolą mieć udane życie w świecie ujemnym.