Media donoszą, że województwa pokłóciły się w sprawie janosikowego, czyli specjalnego transferu który z bogatego Mazowsza trafia do biedniejszych regionów. Jako warszawiak od kilku pokoleń mógłbym mieć nieobiektywne spojrzenie, ale postaram się tego uniknąć. Do tej pory retoryka janosikowego była taka, bogatszy region musi być solidarny i pomóc się rozwijać biedniejszym. Czy cała Unia Europejska nie funkcjonuje zgodnie z tą zasadą. Przecież Polska ma dostać ponad 100 mld euro z bogatszych krajów w latach 2014-2020, czy raczej tylko 70 mld po odliczeniu naszej składki do budżetu Unii.

Uważam, że jest inne, lepsze podejście do tego problemu. Wiadomo że w unii (krajów czy województw) ludzie odpływają z biedniejszych krajów (województw) do bogatszych. Ostatnio Instytut Sobieckiego oszacował (w bardzo prostym modelu), że w latach 2014-2020 w wyniku polskiej migracji Wielka Brytania zyska 64 mld euro, Niemcy zyskają 50 mld, Irlandia 12, Włochy i Holandia po 10, a inne kraje kwoty jednocyfrowe. Jednocześnie ubytek potencjału rozwojowego Polski z tytułu migracji wyniesie w tym okresie 120 mld euro. Z tego punktu widzenia transfery z Unii nie są pomocą rozwojową, tylko rekompensatą za odebranie Polsce 2 mln ludzi aktywnych zawodowo. I widać, że jeżeli model jest dobry, to rekompensata jest za mała.

Podobną metodologię można zastosować do migracji wewnętrznych. Mazowieckie, a szczególnie Warszawa jest beneficjentem migracji słoików za pracą do stolicy. W wyniku migracji słoików potencjał mazowieckiego rośnie, a innych regionów maleje. Dlatego zamiast spierać się o janosikowe, należy wyliczyć ile słoikowego mazowieckie powinno płacić innym regionom.