W ciągu minionych sześciu lat wartość polskich obligacji rządowych w posiadaniu inwestorów zagranicznych prawie się potroiła, ze 150 mld złotych do prawie 450 mld (według danych NBP). Można na to spojrzeć dwojako. Wersja rządowa tego faktu z pewnością będzie przedstawiała to jako sukces, że Polska jest postrzegana jako kraj sukcesu, w którym można bezpiecznie inwestować pieniądze. Ale można na to spojrzeć w inny sposób. To jest kapitał w dużej części spekulacyjny (tzw. inwestorzy portfelowi), który może opuścić Polskę bardzo szybko, prowadząc do gwałtownego załamania kursu złotego i gwałtownego wzrostu oprocentowania polskich obligacji. Opozycja może i powinna widzieć to w następujący sposób:

  • ZUS ma trwały i rosnący deficyt, który wkrótce przekroczy 100 mld i polskie państwo zbankrutuje;

  • nie ma żadnych reform trwale ograniczających wydatki, za to skok na drugi filar spowoduje jednorazowe zasypanie dziury w ZUS na okres dwóch lat (do 2015 roku);

  • katastrofa finansów publicznych która nastąpi potem spowoduje panikę zagranicznych inwestorów portfelowych, gwałtowne załamanie kursu złotego, wzrost rynkowych stóp procentowych;

  • Polacy obwinią za to nowy rząd którego popularność gwałtownie spadnie, co uniemożliwi jakiekolwiek reformy.

Trzeba pamiętać, że bardzo zadłużony człowiek staje się niewolnikiem, musi pracować ciężko, często na dwóch etatach, żeby spłacić dług. Zadłużony kraj staje się zakładnikiem spekulantów i  musi realizować taką politykę, która jest w interesie tych spekulantów, a nie własnego narodu. Warto o tym pamiętać.