Poniżej publikuję list który otrzymałem wczoraj, za zgodą jego nadawcy, który poprosił aby nie podawać danych adresowych.

Dzień dobry,

piszę do Pana zainspirowany wywiadem, którego Pan udzielił tygodnikowi „Gość Niedzielny” („Krach 2013””). Wypowiedziane przez Pana zdania dotyczące sytuacji przysłowiowego Kowalskiego w 2013 roku znajdują potwierdzenie w codziennym życiu moim i mojej rodziny.  Odczuwamy bardzo wyraźnie złą koniunkturę.

Ale najpierw kilka słów o sobie. […].

Dotychczas pracowałem w bankach na różnych stanowiskach m in. administracja, audyt wewnętrzny, promocja, ostatnio komórka zajmująca się badaniami jakości obsługi. Jako humanista z „lekkim piórem” znalazłem miejsce w instytucji finansowej, gdzie wykorzystywałem swą umiejętność redagowania (pisania) np. odpowiadałem na skargi klientów, tworzyłem opisowe raporty, sprawozdania itp. Współuczestniczyłem w różnych projektach np. związanych z badaniami jakości obsługi (badania  Tajemniczego klienta i inne). Z przyczyn dotyczących zakładu pracy ja (reorganizacja, likwidacja stanowiska) zostałem zwolniony.

Odwiedzam Urząd Pracy, gdzie moja obecność w wyznaczonym terminie zostaje gdzieś tam zaewidencjonowana. Urząd Pracy kompletnie niespełna swojej roli wobec bezrobotnych, ale  chodzić trzeba. Planowane zmiany w zakresie poprawy jakości usług świadczonym bezrobotnym (np.  profilowanie bezrobotnych, prowadzenie bezrobotnego przez tego samego doradcę czy włączenie agencji pracy w poszukiwania pracy dla konkretnego bezrobotnego) mnie raczej nie obejmą, gdyż za kilka miesięcy upłynie rok od momentu rejestracji.

Nie siedzę z założonymi rękoma. Prowadzę aktywne poszukiwanie pracy. Śledzę oferty pracy na różnych portalach, wysyłam cv, także do firm, które się w danym momencie nie ogłaszają, Pytam się znajomych, wyłapuję w internecie informacje, które mogę wykorzystać w poszukiwaniu pracy (np. powstaje nowa firma itp.). Na razie bez efektu. Odbyłem kilkanaście rozmów, wiem, że kilka razy było już  bardzo blisko…

Otwarty jestem na nowe wezwania zawodowe, mogę wykonywać np. pracę biurową, w archiwum, w magazynie… ale raczej nigdy nie będę glazurnikiem, ślusarzem czy  handlowcem sprzedającym telefony bo nie mam do tego predyspozycji. Staram się dorobić w inny sposób, napiszę artykuł do gazety, udzielę korepetycji (mam dość dobą wiedzę z historii, geografii, jestem ogólnie oczytany), przeprowadzę badanie tajemniczego klienta. To wszystko jednak są półśrodki…

Wracając do Pana wywiadu… tak, obecnie nie jest to dobry czas na zakupy czy usługi, prywatne firmy upadają (widzę to w swoim otoczeniu- przykład – sklep z artykułami żywnościowymi istniał tylko dwa tygodnie, kwiaciarnia padła po 4 tygodniach).

Nie mam na szczęście żadnych długów, ale rzeczywiście rachunku przychodzą coraz większe za energię, gaz, podrożały bilety komunikacji miejskiej, na grypę czy zwykłe przeziębienie leki są drogie. To wszystko jest odczuwalne w domowym, bardzo kruchym domowym budżecie.

W tej z sytuacji, wspólnie z żoną, która też szuka zatrudnienia, robimy zakupy w Biedronce, Lidlu, kupujemy większe opakowania, aby było taniej, robimy obiady w taki sposób, aby wszystko wykorzystać. Zaciskamy pasa, gdzie się tylko da,  z racji długoletniej pracy w banku wykorzystuję swoja wiedzę o finansach lokując środki finansowe na korzystnych lokatach, aby trochę zarobić.

Szkoda tylko, że w tym roku prawdopodobnie nie wyjedziemy na urlop, bo chyba nie będzie za co. Co do wakacyjnych wyjazdów… i tak zawsze wyszukiwałem w naszym kraju ciekawe miejsca do spędzenia urlopu. Ciekawe miejsca i niedrogie pod względem pobytu. Można znaleźć niedrogie kwatery z aneksem kuchennym (przygotowywanie dla siebie posiłków obniża koszty pobytu) w interesujących miejscach, gdzie las, zabytki, czyste powietrze (polecam Złoty Potok koło Częstochowy).

Martwi mnie jednakże perspektywa złej koniunktury na dalszą część roku, nie wiem co będzie, gdy któreś z nas nie zdobędzie zatrudnienia. Martwi mnie to w też kontekście mojego wieku (53 lata). Chociaż jestem aktywny, kreatywny, pogodnego usposobienia, mam chęć pracy… to jednak odnoszę wrażenie (z rozmów z potencjalnymi pracodawcami), że woleli by kogoś młodszego, że już na początku jestem przegrany z racji wieku. Co w tej sytuacji, coraz częściej zaczynam myśleć z obawą o przyszłości. W podobnej sytuacji jest wielu mich znajomych, coraz bardziej sfrustrowanych.

Skończyłem, przepraszam za może bardzo osobisty ton listu, ale wsłuchiwałem się w Pana wypowiedzi już podczas kampanii wyborczej w 2011 roku. Moją  uwagę zwrócił  rozsądek i prawda płynąca z Pana tekstów czy wypowiedzi pisemnych. I dlatego, zainspirowany artykułem z „Gościa Niedzielnego” do Pana napisałem.

Pozdrawiam

/…/