Dzisiaj spłaciliśmy ostatnią ratę długów dekady Gierka. Warto pamiętać, że po upadku komuny darowano nam połowę długów, ale i tak spłaciliśmy tamte długi dopiero po ponad 30 latach. Nie co się cieszyć, bo co prawda tamte długi spłaciliśmy, ale nowe długi zaciągamy znacznie szybciej. Tutaj pokazałem na konkretnych liczbach, jeszcze w 2010 roku, że przez pierwsze sześć lat rządów Tuska nowe długi narastają w porównywalnym tempie do czasów Gierka. Tylko w tamtych czasach były to głównie inwestycje produkcyjne, część trafiona, a część nie, a teraz za długi zbudowaliśmy głównie nową infrastrukturę. Mamy nowe drogi, dwa kawałki autostrad, stadiony, mosty, w każdej gminie nowy chodnik i ścieżkę rowerową, w prawie każdym powiecie aquapark. Czas pokaże, które inwestycje były lepsze. W każdym razie z betonu i kostki brukowej trudno będzie wygenerować wzrost w następnych pokoleniach, za to będą znacznie wyższe koszty utrzymania infrastruktury.

Warto pamiętać o jeszcze trzech  różnicach. Wtedy Polska miała co prawda wadliwy ustrój gospodarczy, ale za to miała świetną demografię. Długi których narobiliśmy teraz spadną na barki przyszłych pokoleń, które będą bardzo mało liczne. Po drugie, połowę długów Gierka nam darowano, teraz musimy spłacić cały dług Tuska. Po trzecie, wtedy nie mieliśmy wielkiego ukrytego długu w ZUS wobec przyszłych emerytów, teraz ten dług w ZUS jest olbrzymi, przekracza 300 procent PKB do 2060 roku i zacznie się ujawniać w ciągu kilku lat.

Rok temu zorganizowałem na Uczelni Vistula konferencję, gdzie spróbowaliśmy naukowo ocenić dekadę Gierka i wyciągnąć z tego wnioski dla obecnego okresu rozwoju Polski. Po konferencji powstała książka, można ją pobrać tutaj.