Młodzi ludzie tego nie pamiętają, ale za komuny było takie powiedzenie “coś drgnęło a majtkach”. I nie chodziło o zachowanie jakiegoś celebryty, tylko o to, że ruszyła produkcja deficytowego towaru, czyli majtek, i znowu można je było kupić w sklepach. Rzeczpospolita donosi, że tym razem to samo można powiedzieć o jakości regulacji otoczenia biznesu, cytuję:

“Polska już drugi rok z rzędu w tak zdecydowany sposób poprawia swoją pozycję w tym zestawieniu. To ważne, bo raport „Doing Business” Banku Światowego uznawany jest za jedno z podstawowych źródeł przy podejmowaniu decyzji o inwestycjach. To dobra wiadomość  dla rządu, który według nieoficjalnych informacji myśli nawet o zwołaniu specjalnej konferencji, by się pochwalić sukcesem. Jednak nawet po tym niewątpliwym powodzeniu nasz kraj zajmuje dopiero 55. pozycję, na którą awansowaliśmy z 62. Przed nami są m.in.  Gruzja (9. miejsce), Litwa (27.) i Kazachstan (49.).”

Drgnęło, ale informacja jest nieprecyzyjna. Po pierwsze, rok temu żeśmy w tym rankingu spadali o 3 pozycje, a nie poprawiali swoją pozycję, poniżej tabelka z raportu z zeszłego roku jako dowód numer 1:

Po drugie (dowód numer 2) jak pokazuje poniższy wykres Polska już w 2006 roku była na podobnej pozycji (wykres z mojej prezentacji sprzed 2 lat, Polska to najwyższa niebieska linia, gorsze od nas w regionie były tylko Czechy). Czyli wcale żeśmy nie poprawili naszej pozycji względem innych krajów, po prostu teraz trochę mniej szkodzimy przedsiębiorcom niż w latach 2007-2011. Ale potraktujmy to jako dobrą monetę i miejmy nadzieję że działania MG i MS doprowadzą do skoku w rankingu za rok. Trzeba pamiętać, że nadchodzą takie czasy, w których wymagana jest radykalna poprawa regulacji otoczenia biznesu, a nie symboliczna zmiana. Potrzebujemy skoku o 20-30 pozycji, dopiero wtedy firmy to odczują pozytywnie.