W czwartek ukaże się mój cotygodniowy felieton w Dzienniku Gazecie Prawnej, w którym podsumowuję ostatnie informacje ekonomiczne. Już dawno takiego nasilenia złych wiadomości, można popaść w depresję. Poniżej fragment felietonu i wykres z google trends pokazujący, że globalnie ludzie coraz część szukają hasła “jobs”, czyli praca, to jest już trend długookresowy, bardzo niepokojący. Ten wyskok rok temu, to śmierć znanego biznesmena a takim samym nazwisku.

_“Już od dawna wiemy,  że uczelnie wyższe produkują bezrobotnych. Co prawda wyższe wykształcenie ciągle daje większą szansę na znalezienie pracy niż średnie zawodowe, ale jak już się znajdzie pracę po studiach, to premia za wyższe wykształcenie prawie nie istnieje, co pokazała Diagnoza społeczna w zeszłym roku. Czyli tytuł magistra ciągle jest warunkiem otrzymania pracy i jego brak jest barierą, ale jak się już ma magistra, to i tak zarabia się jak „inżynier-magazynier” Grzesiuka.

_

Na całym świecie firmy budowlane podorabiały się na gigantycznych kontraktach rządowych, a u nas bankrutują pęczkami, bo … realizowały takie kontrakty. Może ktoś przeanalizuje dlaczego tak się stało, zresztą znany na arenie międzynarodowej ekspert od zarządzania projektami, który w wolnej chwili uczy tego na mojej uczelni, obiecał, że to wyjaśni. Tak się wkurzył, widząc to nieudacznictwo że zaczął pisać bloga na ten temat pod adresem polskieprojekty.blog.pl. Zresztą nie wiem czy to jest wyłącznie nieudacznictwo, jak sugeruje ów ekspert, czy coś innego. Tragicznie zmarły generał Petelicki, w którego samobójstwo nie wierzę, mówił mi ponad rok temu że jest taki plan, żeby jedna duża firma zbankrutowała po zakończeniu wielkiej budowy. Zatem niekoniecznie nieudacznictwo. No ale generał zabrał tę frapującą tajemnicę ze sobą do grobu.”.

I jeszcze dane z GUS-u opublikowane przed chwilą:

“We wrześniu 2012 r. pogłębiły się negatywne nastroje konsumenckie społeczeństwa. Największy spadek odnotowano dla ocen przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju oraz poziomu bezrobocia. Nastroje konsumenckie pozostają na znacznie niższym poziomie niż we wrześniu 2011 roku”