Dzisiaj wybraliśmy się do Himeji, w którym jest najpiękniejszy zamek w Japonii. Ale najpierw ciekawostka z wczoraj, zdjęcie wagonu tylko dla kobiet. Te wagony są odpowiedzią na problem zaczepiania i podszczypywania kobiet w metrze lub zatłoczonych pociągach. Widziałem taką scenę kilka dni temu w Tokio, jak na oko 40-latek zaczepiał młodą Japonkę, było na tyle luźno że udało się jej odejść, ale w tłoku nie da rady. Więc teraz mają wagony bez podszczypywaczy.

Do Himeji jedzie się z Kyoto shinkansenem około godziny. Jechaliśmy ekspresem hikari, ekspres nozomi jeździ o wiele częściej, ale kupiliśmy przez internet JR Pass (wysyłają z Francji do Polski w ciągu jednego dnia), i wtedy można jeździć za darmo pociągami wszystkimi poza nozomi. Wyobraźmy sobie, Warszawa-Łódź w 30 minut. Tak będzie jak zostaniemy drugą Japonią.

Robiliśmy sobie zdjęcie przez zamkiem, nagle znienacka pojawił się tajemniczy samuraj.

Himeji-jo, zamek białego żurawia, jest piękny, ale na razie można podziwiać piękno techniki budowania rusztowań, bo zamek jest remoncie, widać tylko niewielką część. Zdaniem teścia inżyniera rusztowanie było światowej klasy, nawet dali rysunek z zamkiem. Rusztowanie zdejmą w 2014.

W zamku żurawia wypadało przyjąć pozycję żurawia.

Po drodze z zamku na stację, przypomnieliśmy sobie, że jutro jajeczko, w Japonii jajeczko też jest, jak poniżej.

Po wizycie w zamku jedliśmy lunch. Zwróciłem uwagę, że jak stoją miseczki do shoju, to górna jest zawsze przykryta folią, żeby się nie kurzyło. Japończycy przywiązują wielką wagę do szczegółów, w takim kraju mogła powstać genialna elektronika. W kraju tu-i-teraz-a-potem-jakoś-to-będzie na takie osiągnięcia nie ma szans.

A tu mieszkamy w Kioto, ryokan Ikoi no ie, 200 zeta za noc za osobę, tak to hotel a nie kurnik, chociaż tak wygląda. Za pokój z matą ryżową i zbiorową  łazienkę. Japonia jest bardzo droga, ale nam się uda zamknąć w 10,000 na osobę za dwa tygodnie, bez żadnego oszczędzania (sashimi codziennie). To połowa ceny biur podróży.

Jutro jedziemy do Hiroshimy, dwadzieścia lat temu widziałem tam cień na schodach, do tej pory pamiętam. To był cień człowieka w momencie wybuchu, atomy wprasowane w beton.