Kiedyś szef jednego z amerykańskich banków inwestycyjnych porównał siebie do Boga. Czuł że dzięki swoim pieniądzom może wszystko. Wydarzenia minionych tygodni wskazują na możliwość wybuchu gniewu społecznego przeciwko bankierom w wielu krajach na raz, ponieważ takie ruchy jak Oburzeni z Hiszpanii czy Okupacja Wall Street z USA stają się coraz bardziej popularne. Według Financial Times, w ten weekend odbywają się protesty przeciwko finansowym “bogom” w prawie 900 miastach w 80 krajach świata.

Jednocześnie, bogowie finansjery chyba zupełnie nie przeczuwają, że być może rodzi się ruch, który może przerodzić się w siłę polityczną, która przywróci właściwe proporcje między realną gospodarką w światem finansów. Szef International Institute of Finance, organizacji skupiającej największe banki świata odmówił zgody banków na zaakceptowanie większych strat niż 21% na długu greckim, co oznacza że większe straty będą musieli ponieść podatnicy.

Dzisiaj trudno jest prognozować co będzie dalej. Jeżeli jednak zrealizuje się mój scenariusz makroekonomiczny, czyli głęboka recesja w Europie i w Polsce, to z pewnością pojawią się nowe ruchy społeczne lub polityczne, które zdobędą popularność głosząc hasła “….. bankierom”, albo “…. bankierów”.

W Polsce takie zachowania są mało uzasadnione, bo banki nie prowadziły takiej patologicznej działaności jak w USA czy Europie Zachodniej. Ale nie można wykluczyć, że pojawią się nowe hasła lewicowe żeby “sięgnąć do głębokich kieszeni” w czasach kryzysu. I te hasła będą słuszne, bo w Polsce mamy degresywny system podatkowy. Jak policzymy wszystkie podatki (PIT, ZUS, VAT, akcyza, parapodatki) płacone przez osoby biedne i bogate w relacji do ich dochodu, to okaże się że biedni płacą wyższe podatki. A ponadto obecnie podnosimy podatki znowu biednym, bo podatek VAT jest podatkiem dla biednych ludzi, bo biedny wydaje cały dochód, a bogaty tylko niewielką część.

To jest chory system podatkowy, który może doprowadzić do wybuchów społecznych w czasach dekoniunktury. Dlatego aby uniknąć w przyszłości konfiskacyjnej polityki podatkowej, już dzisiaj powinniśmy wprowadzić podatek od nieruchomości o dużej wartości (od jakiej to trzeba by policzyć, ale na przykład od nieruchomości o wartości powyżej 4-5mln złotych) i jednocześnie obniżyć klin podatkowy, który ogranicza popyt na pracę i uderza w ten sposób w biednych ludzi.

Ostrzegam, jeżeli głębokie kieszenie nie wykonają ruchu wyprzedzającego (tak jak Warren Buffet z Omaha), to za kilka lat prawdopodobnie będą tego bardzo żałować.