Rządy wielu krajów podjęły decyzje żeby ratować swoje banki i gospodarki stosując Keynesowskie metody interwencji, co łącznie z utratą wpływów podatkowych doprowadziło do potężnego wzrostu zadłużenia. Teraz rynki finasnowe tracą zaufanie do rządów. Schemat jest taki sam. Najpierw silnie rośnie oprocentowanie obligacji. Potem premier i minister finasnów danego kraju twierdzi, że na pewno nie poprosi o pomoc międzynarodową. Potem oprocentowanie obligacji rośnie jeszcze bardziej, wszyscy widzą że kraj sobie nie poradzi i przyjeżdża MFW z książeczką czekową i listą reform. Taki schemat był w przypadku Grecji, w przypadku Irlandii, a dzisiaj minister finansów Hiszpanii powiedział, że oczywiście Hiszpania nie będzie potrzebowała pomocy, mimo bardzo wysokiego oprocentowania obligacji rządu. W każdym razie giełda Hiszpanii pikuje w dół od kilku dni.

Wszystko wskazuje na to, że padające kostki domina kryzysu zadłużenia Grecji i Irlandii uderzyły w Portugalię i Hiszpanię. Polska też stoi w rządku kostek domina. Na razie polski rząd powtarza ten sam schemat, który widzieliśmy w innych krajach, czyli słyszymy argumenty, że u nas jest inaczej, że mamy niższy dług publiczny, że jego część to dług emerytalny (wyjaśniam że to dla rynków finansowych jest bez różnicy, to są po prostu obligacje które trzeba zrolować), że mamy mocne fundamenty. Innymi słowy rząd twierdzi, że odległość od kostki domina stojącej przed nami (może to są Włochy) do nas jest tak duża, że jak tamta upadnie to nas nie sięgnie. Tylko rząd nie dostrzega, że tamta kostka jest tak duża, że padając przewróci nas samym podmuchem.

Apeluję po raz kolejny. Zaraza kryzysu finansów publicznych krąży po Europie, w pewnym momencie dojdzie do nas. Trzeba wziąć szczepionkę uodparniająca organizm. Tą szczepionką są reformy. Natomiast zamiana obligacji rynkowych w posiadaniu OFE na obligacje emerytalne to placebo. Przez chwilę poczujemy się lepiej (psychicznie), a odporność organizmu pozostanie bez zmian, czyli niska.