W pewnym niepokojem odnotowałem sceptyczną medialną reakcję jastrzębiej frakcji RPP na moją propozycję rozważenia obniżki stopy procentowej NBP do poziomu 4 procent, czyli o 175 pb w grudniu.

W całości podtrzymuję moją propozycję, co więcej w ciągu tych kilku dni pojawiły się prognozy Banku Światowego i OECD które wskazują na ryzyko GLOBALNEJ RECESJI, i pojawił się cały worek bardzo złych danych ekonomicznych (Japonia, Niemcy, USA). Kilka banków centralnych w Azji oraz Szwajcaria obniżyły stopy procentowe (do 2, 3 i o.5 procent) odpowiednio. Nawet Szwedzi, którzy za honor poczytują sobie prowadzenie przewidywalnej polityki pieniężnej zszokowali rynek tnąc stopy o 175 punktów bazowych do poziomu 2 procent. Inflacja szybko spada na całym świecie (od Chin po Węgry).

Słysze że członków RPP martwi, że obniżka stóp może przyczynić się do osłabienia złotego.  To akurat byłoby wskazane jako bufor ochronny przed silnym spadkiem eksportu, bo o inflacyjne konsekwencje osłabienia złotego w warunkach słabnącego popytu w przyszłym roku chyba nie musimy się obawiać. Poza tym akurat bardziej do osłabienia złotego może się przyczynić brak odpowiedniej reakcji, bo rynki przypomną sobie politykę pieniężną w latach 2001-2002 i silny spadek dynamiki PKB. Wtedy właśnie w warunkach wysokich realnych stóp procentowych i wolnego tempa wzrostu PKB w latach 2002-2003 dokonała się silna deprecjacja złotego. Zatem właściwe dostosowanie stóp procentowych powinno przyczynić się do stabilizacji złotego, brak dostosowania stworzy ryzyka dla wzrostu i może prowadzić od osłabienia złotego (kanał wzrostu zadziała silniej niż kanał dysparytetu, taką opinię prezentował też ostatnio jeden z członków RPP).

Słyszę, że taka obniżka byłaby przyznaniem się do błędu, a nawet generowała ryzyko utraty wiarygodności. Taki błąd to żaden wstyd, wszytkie banki centralne świata popełniły błędy. Tylko niektóre teraz te błędy korygują. Natomiast utrata wiarygodności może nastąpić wtedy, gdy w 2010 roku będzie recesja (na przykład spadek PKB o 1 lub 2 procent) a Rada zostawi gospodarkę z realną stopą procentowa na poziomie 2-3 procent.

Dzisiaj nikt nie jest w stanie precyzyjnie prognozować co będzie za pół roku. Możemy mówić tylko o zarządzaniu ryzykiem. Jeżeli banki centralne świata radykalnie obniżają stopy procentowe (średnia w USA, EMU i Wielkiej Brytanii w półtora roku spadła z 5.1 procent do 1.8 procent) a my je PODNOSIMY (w tym samym czasie stopy procentowe w Polsce wzrosły z 4.5 procent do 5.75 procent) to chyba powinno to dać wiele do myślenia. Dzisiaj musimy wykupić sobie ubezpieczenie od czarnego scenariusza, w którym dynamika kredytu dla przedsiębiorstw w 2009 roku realnie spada, w którym dynamika leasingu realnie spada, w którym zyski firm radykalnie spadają. Jestem ciekaw jaka byłaby projekcja makroekonomiczna NBP gdyby wprowadzić do niej szok kredytowy w postaci spadku realnego kredytu dla firm?

Stopy procentowe trzeba pilnie obniżyć i to znacznie.

Na koniec przypominam moją radę dla rządu żeby jeszcze w grudniu wyemitować obligacje na rynkach zagranicznych, dzisiaj Financial Times pisze o nieudanej aukcji obligacji rządu … Niemiec, a oni mają dużo wyższy rating od nas. I nie ma czasu na wybrzydzanie że spread jest za duży, teraz liczy się dostępność środków. W 2009 roku rządy w Europie mają wyemitować ponad 1000 mld dolarów długu, USA około 2000 miliardów, Ameryka Łacińska ponad 250 miliardów dolarów. Będzie bardzo tłoczno na rynku, pytanie czy będzie popyt i po jakich cenach.