Gdy zaczyna się Nowy Rok wiele osób czyni pewne postanowienia, że schudnę, że zmienię pracę na lepszą, że ….  Proponuję Wam związane z tym ćwiczenie intelektualne, doskonałe na początku Nowego Roku. Zastanówcie się kiedy w Waszym życiu zdarzyło się coś, co zmieniło je na lepsze, ale nie trochę, tylko znacząco, w wielkim stylu. Ile było takich wydarzeń?

[60 sekund na refleksję], potem można czytać dalej.

Dla wielu osób, które żyją w szczęśliwej rodzinnie, jak autor bloga,  zapewne takim momentem było poznanie przyszłej żony lub męża, i narodziny dziecka lub dzieci. Niektórzy zarobili pieniądze dzięki inwestycjom w firmę czy firmy, które się szybko rozwijały, lub w nieruchomości, co mogło znacząco poprawić poziom życia. Jeszcze inni przeżyli coś wspaniałego, lub groźnego, co dramatycznie zmieniło ich życie, na lepsze. Na przykład zdarza się, że zły lub zgorzkniały człowiek, który przeżyje ciężki wypadek nagle staje się dobry i pełen pogody ducha. Albo nieliczni spotkali w życiu kogoś, kto stał się ich mentorem i pokazał właściwy azymut życia. Takich ważnych, przełomowych momentów może być wiele, lub mogą być nieliczne, pojedyncze. To zależy od tego jak intensywne prowadzimy życie, czy aktywnie szukamy takich momentów. Jeżeli ktoś spędza całe życie między domem, a tą sama pracą, jadą ciągle tym samym autobusem, przez 20-30 lat, to ma małą szansę na taki moment, który nagle, bardzo pozytywnie zmieni jego życie na lepsze. Takie pozytywne zdarzenia pojawiają się prawie zawsze nieoczekiwanie, są najczęściej nieprzewidywalne i pozytywnie skorelowane z różnorodnością aktywności człowieka. Wyjątkiem jest mnich, który od dziesiątek lat medytuje, by nagle, pewnego dnia doznać olśnienia.Stąd wypływa moja pierwsza rada, obiecajcie sobie, że w 2015 roku dodacie do swojego życia więcej różnorodności. Dokonajcie nowych rzeczy, poznajcie nowych ludzi, zamiast autobusem pojedźcie gdzieś autostopem, zamiast samochodem, rowerem, idźcie w miejsce do którego nigdy nie chodzicie i poznajcie ludzi innych niż wasi typowi znajomi. Zapiszcie się na jakiś kurs, czegoś czego nigdy nie próbowaliście, fotografii, photoshopa, rzeźby, aktorstwa, języka angielskiego lub innego. W pracy poproście o nowe zadania, które wymagają innego niż rutynowe działania, do których będziecie musieli się dodatkowo przygotować.  Jeżeli prowadzicie firmę, wypróbujcie nowy sposób pozyskania klientów, jak nie macie pomysłu poproście kogoś bardzo młodego (syna lub wnuka). Kupcie los w totolotku, jeżeli dotychczas tego nie robiliście, zajrzyjcie do sąsiada z flaszką lub ciastem, jeżeli go nie znacie. Opublikujcie swój pierwszy film na youtube, z uśmiechem, opowiedzcie w nim swoją historię. Zapewniam Was, że jeżeli wykonacie kilka działań z tej listy, szansa że 2015 rok będzie dla Was bardzo dobry, rosną bardzo mocno.

Druga rada wynika wprost z moich osobistych doświadczeń. W moim zawodowym życiu byłem/robiłem już (wymieniam tylko te najważniejsze, porządek chronologiczny, w nawiasach wiek początku tej aktywności): handlowałem żołnierzykami (10), jeździłem na handel do Turcji i Rosji (15), studiowałem informatykę (18), byłem trenerem karate i  prezesem klubu karate (20), programistą baz danych (21), studiowałem ekonomię (21), byłem inżynierem oprogramowania w Japonii (23), dyrektorem programu edukacyjnego finansowanego przez globalne fundacje (23), pracownikiem dydaktycznym polskiej uczelni (23), naukowcem-badaczem w kilku krajach (24), felietonistą (25), spekulantem giełdowym (26), autorem wielu książek (27), głównym ekonomistą kilku banków obsługując klientów w kilkudziesięciu krajach na wielu kontynentach (29), telewizyjnym celebrytą ekonomicznym (29), wiceprezesem banku centralnego  (37), partnerem w globalnej firmie  doradczej (41), rektorem wyższej uczelni (43). Ponadto prowadziłem kilkadziesiąt mniejszych projektów, (współtworzyłem) kilka firm, byłem członkiem kilku rad nadzorczych, a rok 2015 przynosi mi nowe wyzwania, o czym napiszę za jakiś czas. Moje życie zawodowe było niezwykle mobilne i pełne wyzwań, zmieniałem pracę, specjalizację, sektory, funkcje, geografie. Przy czym pochodzę ze zwykłej rodziny, bez znajomości, bez koneksji, bez majątku.  Mama pracowała w sklepie spożywczym, a tata był kontrolerem technicznym w PLL LOT, dorabialiśmy sobie jeżdżąc na handel do Turcji i Rosji. Wiem, że nie każdy tak lubi, niektórzy cenią sobie jedną, stabilną pracę, ale dla mnie to jest właśnie ekscytujące, nie wyobrażam sobie pracy w jednym miejscu, na jednym stanowisku, przez 10-20 lat. Ale moje życie zawodowe jest przykładem, prowadzącym do kolejnej rady na Nowy Rok. Otóż moje wszystkie wybory zawodowe są w 100 procentach dziełem przypadku. Chciałem się zapisać z kolegą na dżudo, ale już nie było miejsc, więc pani nam zaproponowała karate, bo “było podobne, też noszą takie białe kimona”. I tak zacząłem moją wieloletnią przygodę z karate, potem jako trener zarabiałem kilka razy więcej niż tata. Chciałem iść na polibudę, ale spotkałem kolegę z liceum w tramwaju, który jechał na matematykę na uniwerek, pojechałem z nim i tak skończyłem informatykę na UW. Spotkałem innego kolegę, który mnie prawie siłą zaciągnął na seminarium na ekonomię, to były czasy komuny, ale u prof. Maciejewskiego na seminarium przerabiali normalna książkę z Marcoeconomics, zgłosiłem się na ochotnika do przygotowania jednego rozdziału, bo były tam jakieś fajne wzory i wykresy, potem dostałem pracę przy oprogramowaniu modelu na ekonomii na UW, bo mieli jakieś błędy i szukali informatyka, który je znajdzie i naprawi  i tak zaczęła się moja przygoda z ekonomią. Gdy w 1996 roku zadzwonił do mnie kolega pracujący w banku z prośbą że szukają studenta na pracę jako młodszy analityk, a ja miałem wielu świetnych studentów, to powiedziałem że podeślę, ale że mam już dość pracy na uczelni i szukam czegoś nowego, odpowiedniego dla młodego doktora ekonomii. I tak zostałem głównym ekonomistą banku, mimo, że tydzień wcześniej nie wiedziałem nawet, że tak funkcja istnieje. Pewnego dnia w marcu 2004 roku zadzwonił Leszek Balcerowicz, a prawie się nie znaliśmy, i zaproponował funkcję wiceprezesa NBP. I kilka dni później odebrałem od prezydenta nominację. I tak dalej, wszystkie moje funkcje, moje firmy były dziełem całkowitego przypadku, nie były planowane. Dlatego moja druga rada dla Was brzmi, miejcie oczy szeroko otwarte, obserwujcie co się dzieje wokół Was, żeby nie przegapić dobrych okazji do zmiany życia zawodowego na lepsze. Osoby które mają mało doświadczenia w wielu dziedzinach i miały mało różnorodne życie zawodowe, często nie dostrzegają takich okazji lub nie podejmują odpowiednich działań, żeby je wykorzystać.Dlatego warto co jakiś czas trenować w sobie te kompetencje dostrzegania i wykorzystywania okazji i szans. Jak to robić? Jeżeli jesteście na konferencji, ale macie problem z publicznymi wypowiedziami, to przygotujcie sobie wcześniej pytanie, jak przyjdzie sesja pytań zgłoście się jako pierwsi i zadajcie to pytanie do najważniejszej osoby w panelu. Po panelu podejdźcie do tej osoby, pochwalcie że był super w panelu, pociągnijcie dalej wątek i wymieńcie się wizytówkami.Jak macie jakiś świetny pomysł, który może rozwiązać jakiś ważny problem danej firmy, samorządu czy nawet świata, opiszcie go i postarajcie się, żeby dotarł do osoby w firmie, (samo)rządzie, parlamencie, która może być tym zainteresowana. Wykorzystujcie zawsze więcej niż jeden kanał komunikacji (mail, list, wiadomość u sekretarki), artykuł w gazecie. Piszcie do gazet, ogólnopolskich i lokalnych, niech Was wydrukują, to potem bardzo pomaga. Jeżeli macie nudną i stabilną pracę w firmie, ale widzicie, że możecie coś usprawnić, zaproponujcie to swojemu szefowi i pokażcie te propozycję jako wspólną jego szefowi.  Jeżeli studiujecie już któryś rok z rzędu i ciągle nie macie pomysłu na życie, a studia są potwornie nudne, to może warto je zmienić, lub przerwać na rok i spróbować odnaleźć pomysł na samego siebie w dorosłym życiu. Takich działań, które pozwalają rozwinąć w sobie kompetencje dostrzegania szans jest bardzo wiele.

Moja trzecia rada na Nowy Rok jest najważniejsza. Każdy ma jakiś talent, jakieś mocne strony, w czymś jest dobry, znacznie powyżej przeciętnej. Jeżeli ich jeszcze nie odkryliście, to znaczy, że być może potwornie się męczycie w swojej obecnej pracy/firmie, a być może czeka Was wspaniałe życie zawodowe, w którym będziecie robili to do czego jesteście stworzenie, z przyjemnością, zarabiając kilka razy więcej niż obecnie. Dlatego każdy powinien nieustannie poszukiwać swojego talentu, aż go odnajdzie i wykorzysta w życiu zawodowym. Być może ktoś studiuje prawo, i strasznie się męczy, a jest genialnym sprzedawcą, tylko tego nie wie, bo niczego w życiu nie próbował sprzedać. Może ktoś jest urodzonym malarzem, ale nie wie o tym, bo nie wziął nigdy pędzla do ręki. Itd. Powtarzam jeszcze raz, każdy ma jakiś talent, tylko musi postarać się go odkryć. Niech 2015 rok bezie dla Was rokiem odkrycia w sobie talentu i mocnych stron i wykorzystania ich w życiu zawodowym. Więcej na ten temat piszę w mojej nowej książce Ekonomia w matriksie.