Dzisiaj Grecja wróciła na rynki, emitując obligacje o wartości 3 mld euro. Popyt był 10-krotnie większy, a oprocentowanie wyniosło 4,95 procent. Przypomnijmy, Grecja to niedawny bankrut, Komisja Europejska prognozuje, że w tym i przyszłym roku dług publiczny Grecji będzie wynosił prawie 180 procent PKB. Ale inwestorów nie interesują fundamenty, po co sobie zaprzątać głowę takimi drobiazgami, ich interesuje tylko to, że EBC planuje kolejną operację masowego druku pieniądza, w ramach której będą musieli kupić papiery wartościowe za bilion euro. Więc jakby co, to kupią też greckie. A skoro z EBC za plecami nie da się stracić na takiej inwestycji, to trzeba kupować. I kupują. Ciekawe czasy, zresztą już wielokrotnie w przeszłości widzieliśmy takie zachowania. Zawsze kończyło się źle dla ostatniego kupującego. Jeżeli będzie nim EBC, który odkupi od banksterów, to znaczy że ostatnim kupującym będą podatnicy. Ale czy to powinno nas dziwić?

Tragedia grecka antyczna miała różne fazy, w tym fazę exodos. Ale ta faza jeszcze przed nami.