Chciałem się podzielić pewnym doświadczeniem, które – jak sądzę – może pomóc wielu ludziom i rodzinom. Zaczęło się przypadkowo, zamiast gapić się w telewizor albo w ekran komputera poszedłem z 13-letnią córką na godzinny wieczorny spacer, szybkim krokiem. To było pół roku temu. Od tamtej pory chodzimy codziennie, z reguły 45-50 minut, szybko, tak że po powrocie mam mokre plecy. W ciągu pół roku schudłem z 87-89 kilo do 77 kilo, przez wzroście 183 cm, a córka zrzuciła 6 kg. Czuję się świetnie, córka też, wróciłem, do sylwetki gdy miałem 20  lat, łącznie z kaloryferem na brzuchu, zamiast numeru 34 teraz mam spodnie 31. A najlepsze jest to, że nie zmieniłem nic poza tym, żadnej diety, tak jak kiedyś zdarza mi się wsunąć tabliczkę czekolady na raz, albo trzy torebki ulubionych żelków, albo gigantyczne suhi bento, jak dzisiaj. ….

Ale nie chodzi tylko o wagę i dobre samopoczucie. Podczas tych spacerów rozmawiamy z córką o róznch sprawach, o jej pasji czyli psach, ale też o życiu. Ostatnio pyta mnie o Ukrainę, albo o dyskryminację kobiet. Podczas spaceru wczoraj tłumaczyłem jej, że dyskryminacja kobiet na rynku pracy nie jest tak jednoznaczna, bo po pierwsze kobiety wybierają zawody mniej ryzykowne, a przez to gorzej płatne, na przykład wśród traderów na rynkach kobiet jest bardzo mało, bo są olbrzymie stresy. Po drugie, wyjaśniłem jej, że gdy ktoś szuka pracownika i na początku oferuje bardzo niskie wynagrodzenie, to bardzo dobrze przygotowany do tej pracy mężczyzna się nie zgłosi, a kobieta tak. W ten sposób po części to kobiety również przyczyniają się do niższych wynagrodzeń, bo je akceptują. Czyli winny jest … mechanizm rynkowy. Oczywiście jest też i zwykła dyskryminacja, bo zajdzie w ciążę, bo raz w miesiącu … itd. Ale problem niższych wynagrodzeń kobiet jest bardziej skomplikowany niż tylko dyskryminacja. I tak sobie idziemy, w szybkim tempie, a córka ze mną dyskutuje. I ma możliwość rozwoju fizycznego i intelektualnego jednocześnie.

Gdy mijamy biegaczy, to z reguły biegną samotnie ze słuchawkami w uszach. Przypuszczam, że rzadko słuchają audiobooków, raczej słuchają muzyki. Poza tym wszyscy moi znajomi, którzy regularnie biegają od lat, mają problemy z kolanami. Więc biegacz po latach będzie chory i zmarnuje sporo czasu, a człowiek oprawiający intelektualny power-walking, jak to nazwałem, rozwija się wszechstronnie, i zyskuje, a nie traci na zdrowiu.

Dlatego chciałbym namówić do tego więcej osób. Wstańcie z kanapy przed telewizorem, wyłączcie ten ogłupiacz umysłu i idźcie na intelektualny power-walking. Idźcie szybko i rozmawiajcie. Ważna jest systematyczność, codziennie, minimum 45 minut, słońce, śnieg, deszcz, mróz, wszystko jedno, chodźcie co wieczór. Po miesiącu nie będzie jeszcze  żadnych widocznych efektów, ale już po 2-3 miesiącach będziecie zdziwieni poprawą samopoczucia, wzrostem energii, no i dobrymi relacjami z bliskimi i znajomymi. A po pół roku będziecie zdumieni swoją sylwetką. Nie biegajcie, bo szkoda kolan, tylko uprawiajcie intelektualny power-walking. Jak się szybko idzie i rozmawia, to czas tak szybko płynie, że nie wiadomo kiedy mija godzina. Spróbujcie.

Jest jedna wada tej metody. Musze przerobić kilka garniturów i koszul, bo w pasie ubyło kilkanaście centymetrów. Więc będzie trochę kosztowało. Ale i tak wyjdzie taniej niż kupno butów do biegania, albo kolejne diety rujnujące zdrowie, polegające na piciu jakiejś chemozy smakującej jak wymiociny. Więc przestańcie pakować kolejne tysiące złotych koncernom do ich głębokich kieszeni, nie stosujcie diety, nie kupujcie drogiego sprzętu. Do intelektualnego power-walkingu potrzebne są dwie osoby (lub więcej) i zwykle, codzienne ubranie. Powodzenia

Tutaj jest rozmowa o intelektualnym power-walking w radio WNET.