Jak wiemy z wypowiedzi pani wicepremiery, no sorry, ale taki mamy klimat. Jaki mamy, pokazuje mapka powyżej. Jak widać są umiarkowane opady i umiarkowane mrozy jak na tę porę roku. Ale to wystarczyło, żeby zatrzymać pociągi i doprowadzić do opóźnień. Zresztą ja również jechałem pociągiem, w czwartek do Lublina, a w piątek z Lublina. To pociąg międzynarodowy, planowany czas przejazdu 2 godziny z małym hakiem. W jedną stronę spóźnił się godzinę, w drugą 45 minut. A wtedy wcale nie padało. Dodatkowo konduktorowi najpierw wyczerpała się bateria, wiec nie mógł  zeskanować biletu, a potem jak mógł to skończył się zasięg. Za to w toalecie było czysto. I pani wicepremiera powinna to dobitnie i głośno powiedzieć, że jest postęp. Pasażerowie nauczyli się nie lać/srać na deskę i jest to wielki sukces rządu. W tym nieustającym paśmie sukcesów, spóźnienia 25 pociągów o głupie dwie godziny i odwołanie 50 składów to drobiazg, tym bardziej że w zimie jest zima.

A gdyby PKP było prywatne, to rząd nie musiałby się tym zajmować, tylko odpowiedni urząd przywaliłby solidną karę, a sądy zasądziły odszkodowania, i na przyszłość prywatny PKP postarałby się być przygotowany na niespodziewany atak zimy w zimie.

Na koniec drobna refleksja. Pani wicepremiera była sprzedawana w mediach jako super-fachowiec od sprawnego wydawania pieniedzy unijnych. No, ale sorry, pieniądze każdy potrafi wydawać, pytanie jaki jest skutek. Od lat pokazuję, że sposób w jaki są wydawane pieniądze unijne w Polsce niszczy fundamenty długofalowego rozwoju naszego kraju. Ale to na razie dostrzegali nieliczni. Teraz na odcinku drogowo-kolejowym będzie można ocenić inne kompetencje pani wicepremiery, niż umiejętność sprawnego wydawania pieniędzy. No i sorry, jeżeli, niestety, miałem rację.