Dwaj byli pracownicy gieesu postanowili trochę rozruszać imprezę, bo atmosfera jakoś siadła. Stali bywalcy baru Troll, zmęczeni wielopromilowymi dawkami taniego wina marki Forsiak leżą pod stołami z sosnowych desek, na których ktoś dawno temu wyrył znak dolara i podpisał koham cie.  Marek i Marian, którzy razem pracowali przy ladzie w gieesie, stawiają kolejkę wszystkim, krzyczą: oczekiwania uczestników imprezy że zabraknie taniego wina z gronowej chemozy marki Forsiak są nieuzasadnione. Wprowadzamy mechanizm zapowiadania ile wina będzie w najbliższym tygodniu i zapowiadamy, że starczy dla wszystkich żeby się narąbać. Uczestnicy libacji przez barem Troll, budzeni z pijackiego snu przez byłych pracowników gieesu energicznymi plaskaczami wypełzają spod stołów, wulgarny bełkot miesza się z odorem gardłowych wyziewów żołądkowych, zakwaszonych hektolitrami skonsumwanego wina marki Forsiak. Impreza trwa dalej. Zdrowie gieesu, echo niesie po okolicznych zaszczanych przez pijaków krzakach. Zdrowieeee. Impreza trwa dalej.