Staś miał niecałe piętnaście lat gdy wybuchło Powstanie, urodził się w grudniu 1929 roku. Wbrew rodzicom uczestniczył w tajnych spotkaniach, był młodym członkiem AK, nosił bibułę, gdy zaczęły się walki dostał broń i zabijał Niemców, jako nastoletni chłopiec. O Powstaniu nigdy nie chciał opowiadać, poza jedną historią. Powstaniec był siwiuteńki mimo młodego wieku i kiedyś syn go zapytał “Tato, a kiedy posiwiałeś”. I wtedy usłyszał taką historię. Zdobywali kamienicę, Powstaniec wbiegł ze stenem na najwyższe piętro i kopniakiem otworzył drzwi. W środku stał Niemiec, w mundurze z blachą na szyi, mundur miał rozpięty, przebierał się w cywilne ubranie, widocznie chciał się tak ukryć przez powstańcami, przy pasie miał kaburę z parabelką. Powstaniec nacisnął na spust, ale steny często się zacinały, tak było i tym razem. Niemiec natychmiast sięgnął do kabury i wyszarpał pistolet, Powstaniec już widział wylot lufy, ale szarpnął gwałtownie zamek i sten w końcu zaskoczył. Zagrał śmiertelną melodię, Niemiec został nakarmiony ołowiem na ułamek sekundy zanim sam nacisnął spust pistoletu, kula parabelki minęła głowę powstańca o milimetry i utkwiła w ścianie. Powstaniec dopadł padającego Niemca i mimo że Niemiec był od niego o wiele cięższy dźwignął go i z nadludzką siłą wyrzucił przez okno. Chłopiec zszedł na dół, zdjął czapkę i usiadł na chodniku. Inni powstańcy podbiegli do niego z pytaniem “Stasiu, co się stało”. Powstaniec spojrzał na nich, nie rozumiał o co im chodzi. Podali mu stłuczone lusterko w którym zobaczył odbicie obcego człowieka. Jego ciemne kiedyś  włosy były teraz zupełnie siwe.

Powstaniec miał kryptonim Rybka. To mój ojciec.