W czwartek, jak co tydzień ukaże się mój felieton w Dzienniku Gazecie Prawnej, pt. Nadchodzą czasy pierwszych sekretarzy z GS-u. Poniżej fragment:

“Rok 2020. W konstytucji 27 rozwiniętych krajów świata wprowadzono zapis, że aby zostać prezesem banku centralnego trzeba wcześniej przepracować co najmniej 5 lat w banku inwestycyjnym Golden Snacks, zwanym w Polsce z sielska GS-em. W niektórych krajach wprowadzono wymóg stanowiska dyrektorskiego, w innym wystarczy być sprzątaczką w GS-ie. Ewentualnie jeżeli ktoś nie ma GS-u w CV, może to zrównoważyć albo dyplomem z technikum drukarskiego albo trzema doktoratami, z ekonomii, fizyki teoretycznej i filozofii. W Japonii od pięciu lat – zgodnie ze zmienioną konstytucją- prezesem banku centralnego jest były kierownik biura z GS-u . Zastąpił poprzedniego prezesa, Kuruhiko Harodę, który w 2013 roku pod naciskiem polityków rozpoczął akcję potężnego druku pieniądza, w skali jeden procent PKB miesięcznie. Rozumowanie było proste. Japonia przez minione 20 lat drukowała pieniądze, ale zbyt mało, i dlatego przez tyle lat była w recesji i deflacji. To doprowadziło do olbrzymiego długu, publicznego w wysokości  230 procent PKB. Wtedy politycy Japonii rozumowali, że jak się zwiększy skalę druku pieniędzy, to zamiast deflacji pojawi się inflacja i realna wartość długu oprocentowanego na prawie zero procent spadnie. A wydrukowane pieniądze zaczną krążyć żwawo po gospodarce, popyt wzrośnie i Japonia wyjdzie z recesji. Słynny ekonomista-noblista  Kruul Pagman  bardzo chwalił wtedy Japonię …”