To o czym nieliczni wiedzieli od kilku lat teraz powoli dociera do coraz większej ilości osób. Ponieważ rząd nie jest w stanie poradzić sobie z grupami nacisku, czyli nie jest w stanie obniżyć transferów, które trafiają do tych grup, a które szacuję na ponad 40 mld złotych rocznie, w kolejnych latach deficyt finansów publicznych i dług publiczny będą rosły. To oznacza załamanie konstytucyjnej bariery długu do PKB na poziomie 60 procent, kryzys konstytucyjny, być może nawet Trybunał Konstytucyjny. Zgodnie z regułami rządzącymi w demokracji słupkowo-medialnej, katastrofa może się wydarzyć , byle nie za kadencji obecnego rządu. Więc, żeby rząd mógł dotrwać do końca kadencji bez przekroczenia konstytucyjnej bariery zadłużenia można oczekiwać nasilenia kreatywnego budżetowania. Przypomnijmy, że na skutek już podjętych decyzji przez ministra Sami Wiecie Którego, dług publiczny liczony w metodą podwójnego netto opracowaną przez ministra jest ponad 3 procent PKB niższy, niż liczony według cywilizowanej metodologii, obowiązującej na świecie.

Jedyną metodą która pozwala dotrwać do końca kadencji i uniknąć dłużnego blamażu jest właśnie demontaż OFE. Projekt już jest gotowy, ale nie są jeszcze znane operacyjne szczegóły. Mają być dwie zmiany: całkowite zlikwidowanie składki do OFE, co sztucznie obniży deficyt sektora finansów publicznych 0 12 mld złotych rocznie (składka), oraz przesunięcie z OFE do ZUS aktywów które “należą” do osób które mają 10 lat lub mniej do ustawowego wieku emerytalnego. To sztucznie obniży poziom długu publicznego o kilka punktów procentowych PKB, który spadnie mniej więcej z 55 do 50 procent (i deficyt też, bo odsetki od przejętego długu nie będą liczone do deficytu). I rząd zyska 2 lata. Jakie będą konsekwencje?

  • Dla przyszłych emerytów to oznacza, że ich WSZYSTKIE środki w OFE zostaną zamienione na zapisy księgowe w ZUS, a ponieważ ZUS jest gigantyczną piramidą finansową (deficyt ZUS, a dokładniej Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zarządzanego przez ZUS wyniesie 100 mld złotych w 2018 roku) to oznacza utratę części przyszłej emerytury.
  • Ponieważ nie będzie dopływu świeżych pieniędzy do OFE, zniknie część popytu na akcje. To oznacza że IPO na giełdzie w Warszawie jako metoda finansowania rozwoju stanie się trudno niedostępne, a wyceny firm spadną, również z powodu silnego spadku płynności.
  • Nie wiadomo jakie aktywa zostaną przejęte i w jaki sposób. W jakim stopniu obejmie to akcje, obligacje i gotówkę. Na koniec 2012 roku OFE miały ponad 270 mld złotych aktywów, z czego prawie 95 mld złotych było zainwestowane w akcje. 22 mld złotych było ulokowane w bankach. Nie mam pod ręką szacunków, ile aktywów zostanie przesunięte z OFE do ZUS dla grupy wiekowej 10 lat przed emeryturą. Rząd może przekazać tylko obligacje, co oznacza, że sztuczny efekt obniżenia długu publicznego będzie największy, bo obligacje w rękach ZUS nie będą liczone jako dług, tylko jako zobowiązania wewnątrz sektora. Jeżeli rząd przekaże do ZUS tylko obligacje, to wpływ na giełdę będzie ograniczony. Ale jeżeli przejmie aktywa proporcjonalnie do udziału osób na 10 lat lub mniej przed emeryturą w aktywach ogółem, to wpływ na rynek może być znaczący.
  • Powstaje pytanie jak zachowają się OFE. Prawdopodobnie zdają sobie sprawę, że ZUS po przejęciu części ich aktywów, jeżeli to także będą akcje, zacznie je upłynniać, żeby mieć pieniądze na wypłatę bieżących emerytur i żeby obniżyć dotację z budżetu na wypłatę emerytur. To może być tłumaczone w taki sposób: osoby przez emeryturą nie powinny mieć akcji, bo to zbyt ryzykowne. Więc ZUS sprzeda przejęte akcje, a emerytura (jako zapis na kontach z ZUS) będzie indeksowana nominalnym PKB albo jako inflacja plus. To że sprzedaż aktywów będzie miała miejsce  wynika też z doświadczenia węgierskiego. Rząd przejął od tamtejszych OFE aktywa wartości ponad 3 bilionów forintów, a w połowie 2012 roku zostało niecałe 600 mld. Media podały, że rząd już wydał 1,5 biliona forintów na odkup swojego długu.
  • OFE będą wiedziały, że ZUS będzie sprzedawał aktywa na polecenie rządu. Taka sprzedaż obniży wartość pozostałych akcji, które zostaną w portfelach OFE. Wiec OFE mogą podjąć decyzję, że trzeba sprzedawać akcje, zanim zacznie to robić ZUS. Oczywiście operacja częściowego demontażu OFE potrwa jakiś czas, ale wychodzenie z dużych pozycji zajmuje wiele miesięcy i prawdopodobnie OFE uwzględnią to w swoich strategiach. Z kolei TFI też obserwują to z dużym niepokojem i być może podejmą decyzję, żeby wychodzić z akcji zanim takie decyzje podejmą OFE.

Oczywiście to są tylko spekulacje, bo nie znamy szczegółów propozycji rządu. Wiadomo, że minister Sami Wiecie Który zrobi wszystko co możliwe, żeby uniknąć kryzysu konstytucyjnego zadłużenia przed końcem obecnej kadencji rządu. Zatem bardziej prawdopodobne jest, że ZUS przejmie przede wszystkim obligacje i gotówkę, a w OFE pozostaną akcje i część obligacji. Wtedy zmianie ulegną też limity, i limit dla akcji będzie musiał zostać zwiększony, co zresztą będzie zgodne z tym, że w OFE zostaną tylko młode i średnie roczniki.Więc natychmiastowego negatywnego wpływu na giełdę może nie być. Ale bez dopływu nowej gotówki do OFE płynność na GPW drastycznie spadnie i będzie ciężko redukować pozycje, gdyby zaszła taka potrzeba.  Więc z powodu niskiej płynności OFE mogą zdecydować o niższej alokacji w akcje niż będzie wynikało z nowych limitów i mogą sprzedawać. A TFI będą chciały ubiec OFE.

Jestem ciekaw jaka będzie propozycja rządu. I jak tym razem zostanie uzasadniona. Poprzednio minister Sam Wiecie Który robił ludziom wodę z mózgu pokazując, że dzięki przesunięciu pieniędzy do ZUS emerytury będą wyższe i pewniejsze, podczas gdy wiadomo, że będą mniejsze, albo będą wypłacane tylko w części.

Skoro już wiadomo, że rząd zabierze nasze pieniądze zgromadzone w OFE i w zamian za to da nam zapisy na kontach w ZUS, to ponownie powracam do mojej propozycji stypendium demograficznego, które po części można by sfinansować z pieniędzy zgromadzonych w OFE. Dzięki tej propozycji przynajmniej byłby taki efekt, że naród przestanie wymierać. A tak forsa przepadnie w ZUS-ie, który jest demograficzną piramidą finansową, a naród dalej będzie wymierał.

Idą ciekawe czasy. Jak wiadomo, rząd w potrzebie jest w stanie posunąć się do dowolnie daleko w niegodziwości wobec obywateli. Ale ponieważ techniki rządowego PR zostały posunięte do perfekcji, znowu naród zostanie przekonany, że białe jest czarne. Pardon, to mowa nienawiści. Że białe jest w kolorach tęczy.