Dane które ukazały się wczoraj i dzisiaj wskazują na pogłębiające się trendy recesyjne w dużych gospodarkach. Abstrahuję od danych z USA, które są zaburzone patologicznym przebiegiem debaty o klifie podatkowym. Przecież wiadomo, że dogadają się 31 grudnia o 23:45, co i tak nie uchroni USA przed poważnym spowolnieniem w przyszłym roku.

Za to bardzo martwią inne dane. Zacznijmy od strefy euro. PMI dla sprzedaży detalicznej jest coraz głębiej w strefie recesji, i niestety dotyczy to również Niemiec. Raport twierdzi, że detaliści kupowali bardzo mało u hurtowników w grudniu spodziewając się słabej sprzedaży świątecznej. Widać wyraźnie, że rosnące  do rekordowych poziomów bezrobocie w strefie coraz silniej uderza w siłę nabywczą i że polityka zerowych stóp procentowych nie pomaga, zresztą już wcześniej pokazywałem, że banki duszą gospodarkę i pożyczają wyłącznie rządom i tyko dlatego że EBC powiedział że jakby co to od nich odkupi te obligacje. Poniżej wykres:

Poważne problemy przeżywa również gospodarka Japonii, PMI dla przemysłu sugeruje że przyszły rok Japonia rozpocznie od pogłębiającej się recesji w przemyśle.

Co prawda giełda w Japonii rośnie dyskontując zapowiedzi nowego/starego premiera Abe, że Japonia zacznie się zadłużać na potęgę i rozpocznie wielki program inwestycyjny, a w tym czasie Bank Japonii wydrukuje kolejne tryliony jenów. Widzieliśmy to już kilkakrotnie w przeszłości, zawsze ze złym skutkiem. No ale teraz ma być inaczej. I chyba tak faktycznie będzie, bo dług publiczny Japonii przekroczy 300 procent PKB.

Mamy też grudniowe PMI dla Rosji. Usługi mają się cały czas nieźle, ale PMI w przemyśle spadło tak mocno, że ponownie sygnalizuje stagnację. Prognozy wzrostu PKB dla Rosji na przyszły rok wynoszą około 2 procent.

Te dane pokazują, że pierwszy kwartał w światowej gospodarce zapowiada się paskudnie. Ale prognoza konsensualna twierdzi, że od połowy 2013 roku zacznie się poprawiać. Na razie nie widać żadnych sygnałów, żeby taki scenariusz się realizował, wręcz przeciwnie realna gospodarka raczej stacza się w recesję. Oczywiście giełdy rosną, ale w mojej ocenia narasta bańka spekulacyjna pompowana drukiem pieniędzy przez banki centralne. Kluczowe będą dane o aktywności gospodarczej i inflacji w najbliższych miesiącach. Jeżeli aktywność gospodarcza dalej będzie spadać a mimo druku pieniędzy inflacja też spadnie, to będzie sygnał że giełdowa bańka spekulacyjna ma się ku końcowi, bo banki centralne stracą zdolność do wpływu zarówno na procesy realne jak i nominalne. W kolejnym wpisie pokażę dlaczego aktywistyczna polityka fiskalna i monetarna może okazać się przeciwskuteczna, szczególnie w Europie.