Uważnie śledzę dane o wpływach podatkowych do budżetu, ponieważ jest to wskaźnik potwierdzający stan polskiej gospodarki. Powyższa tabelka pokazuje dynamikę dochodów podatkowych w ujęciu r/r. Widać że poza podatkiem PIT, którego dynamika nieco się poprawiła (ale i tak poniżej oficjalnych prognoz) we wszystkich pozostałych podatkach nastąpiła … masakra. Wpływy z najważniejszego podatku dla budżetu czyli VAT, we wrześniu były nominalnie niższe o ponad 6 procent w porównaniu z wrześniem 2011, podczas gdy do sierpnia spadki były w skali niecałych 2 procent. Załamały się wpływy z CIT i nawet dochody z akcyzy są niższe niż rok temu. A przecież prawdziwe spowolnienie gospodarcze dopiero przed nami.

Szukam pomysłowego Dobromira (lub Dobrej Miry), który mi wyjaśni, jak rząd stojąc przed problemem znikających podatków rozpocznie akcję wielkich inwestycji infrastrukturalnych i jednocześnie utrzyma deficyt budżetowy w ryzach. Dla najlepszej odpowiedzi ufundowałem nawet specjalną nagrodę, moją książkę z dedykacją i autografem. Niewykluczone, że ta osoba otrzyma też ofertę zatrudnienia w resorcie Sami Wiecie Jakim, bo teraz tam prawdopodobnie poszukują kreatywnych z pomysłami księgowyzmi.

Dwa wnioski:

  1. W przyszłym roku nowelizacja budżetu jest pewna

  2. W ciągu kilku miesięcy rząd ogłosi nowy sposób zagospodarowania środków zgromadzonych w OFE.

Na marginesie. Wiadomo gdzie lokowane są pieniądze które uciekają z Hiszpanii i Włoch. Artykuł w Financial Times pokazuje bańkę na rynku nieruchomości w Niemczech. Czyli w Niemczech pojawiła się inflacja, przed którą ostrzega BUBA, ale na razie na rynku aktywów.