Dzisiaj w Dzienniku Gazecie Prawnej ukazał się mój felieton na temat funkcjonowania PKP na pewnym ciekawym przykładzie. Poniżej fragment:

“W wagonach drugiej klasy, pomazanych w grafficiarskie esy-floresy, tłok niemiłosierny, ludzie stoją na korytarzach, bo przecież PKP nie jest w stanie reagować dynamicznie na zmiany popytu i podłączyć dwa wagony więcej. Przepychając się przez zatłoczone korytarze, żona dotarła do sypialnego. Okazało się, że jest jedno wolne miejsce sypialne, więc trzeba było wrócić po bagaż i jeszcze raz z bagażem. Po drodze żona mijała ciekawe przedziały. W jednym trwała libacja alkoholowa przerywana rzeczownikiem, czasownikiem i dwoma przymiotnikami. Z innego dobiegał słodki zapach zioła i cichy śmiech.

Najwyższym władzom PKP, które jednocześnie serdecznie pozdrawiam, bo to moi znajomi, polecam książkę Malcolma Gladwella „Tipping point”, w której pokazano, w jaki sposób wyeliminowano przestępczość w Nowym Jorku i jak wielkie znaczenie miał brak tolerancji dla drobnych przestępstw w nowojorskim metrze. Jeżeli chcemy reform na kolei, to trzeba zacząć od drobnych rzeczy, zero tolerancji dla mazania po pociągach, dla libacji alkoholowych czy palenia marychy w przedziałach. Jak będzie porządek, czyste toalety i pociągi bez graffiti, wtedy reformy staną się łatwiejsze.”