Poniżej historia o nadchodzących problemach w Chinach, o katarskiej pustyni i dlaczego każdy chce tutaj zostać policjantem. Oraz kilka ciekawych zdjęć z pustyni, poniżej pustynia wieczorem.

Dzisiaj rano wziąłem udział w dwóch sesjach poświęconych kryzysowi finansowemu. W jednym panelu byli szefowie dużych funduszy inwestycyjnych (jeden były bankier Goldmana), w tym jeden bardzo mądry Chińczyk. Powiedział, że gospodarka chińska mocno zwalnia, oficjalne dane są mało wiarygodne i zawyżają wzrost, ale na przykład 60 mln mieszkań stoi pustych, czyli potencjalnie 180 mln osób mogłoby tam mieszkać, ale ceny są za wysokie. Te dane potwierdzał na podstawie wskazań liczników prądu. To oznacza, że krach na rynku nieruchomości może być głęboki i że wiele firm deweloperskich zbankrutuje. Powiedział też, eksport chiński do Europy od kilku miesięcy spada w ujęciu rok do roku, a Europa to największy partner handlowy Chin – 18% eksportu ogółem trafia do nas. Ten efekt spadku eksportu jest trochę łagodzony przez ciągle solidny wzrost sprzedaży detalicznej.

Powiedział też, że z powodu zmiany władzy w Chinach na październikowym kongresie, nie będzie żadnych istotnych zmian w polityce gospodarczej aż do początku przyszłego roku, dlatego nie należy liczyć, że Chiny nagle zaczną prowadzić politykę wspierania koniunktury, która poważnie zwalnia. Ta zmiana będzie dopiero w przyszłym roku. Innymi słowy, Europa wchodzi w recesję, a Chiny silnie zwalniają. Ameryka sama nie pociągnie globalnego wzrostu.

Miałem dwa wystąpienia, chyba powiedziałem coś mądrego, bo potem wiele osób odwoływało się do tego, ponieważ trudno zapamiętać nazwisko, mówili – jak powiedział nasz przyjaciel z Polski. Miło mieć przyjaciół w Zatoce Perskiej.

Po południu wybrałem się na czterogodzinne safari po katarskiej pustyni, które polecił mi Gyorgi Habsburg, którego spotkałem na konferencji. Potomkowie koronowanych głów z Europy też bywają w Doha. Jechaliśmy Toyotą Landcruiserem, prowadził Katarczyk urodzony w Libanie, ja z przodu, dwóch Brytyjczyk i Turek pracujący w Katarze od 10 lat z tyłu. To dopiero była frajda. Skakaliśmy po wydmach, braliśmy zakręty na wydmach z takim pochyłem, że myślałem że samochód się wywrócić na bok. Lepsze niż największy rollercoaster. Jak tylko było trochę równiej, to jechaliśmy 120 na godzinę. To była namiastka rajdu Paryż-Dakar. Dojechaliśmy aż w pobliże granicy z Arabią Saudyjską. Poniżej umieściłem kilka zdjęć. Pustynia jest fascynująca, szczególnie w miejscu gdzie toczy walkę z wodą Zatoki Perskiej o wpływy, i wypływy. A woda w zatoce jest bardzo ciepła. Na pustyni wiła wiatr, ale wcale nie chłodził, bo miał ze 40 stopni. Zrozumiałem dlaczego Arabowie na pustyni szczelnie się owijają, nie po to żeby chronić się przed piaskiem, tylko przez gorącym powietrzem. W czasie jazdy my byliśmy zapięci w pasach, a nasz kierowca nie, dodatkowo prowadził w klapkach, jadąc 120 na godzinę po wydamach. To się nazywa luz. Przez chwilę nawet myślałem, że firma organizująca rajd powinna poza wodą mineralną rozdawać turystom także pieluchy. Nasz kierowca powiedział, że lubi wozić turystki po pustyni, bo cały czas krzyczą, ze strachu rzecz jasna. Podobno w morzu jest mnóstwo różnych ryb, bo prawie nikt ich nie łowi. W przerwie na kampie zagrałem partyjkę ping-ponga z Brytyjczykiem na najbardziej powyginanym od słońca stole do ping-ponga jaki widziałem w życiu. Obaj byliśmy niemiłosiernie spoceni, nie ma to jak ping-pong na pustyni w 40-stopniowym upale.

Sporo rozmawialiśmy w drodze, Brytyjczyk świetnie znał Polskę, bywał u nas często jako turysta, w wielu miastach. Polska bardzo mu się podoba. Bardzo ciekawe rzeczy opowiadał nasz kierowca. Że Katarczycy są od jakiegoś czasu znacznie bogatsi od Saudyjczyków. Że większość z nich pracuje na posadach rządowych, od 7 rano do 13-14. Np. płaca Katarczyka w policji jest niesamowicie wysoka, niższy rangą zarabia około (w przeliczeniu na złote) 15,000 złotych, a wyższy oficer nawet do 50,000 złotych miesięcznie. Mają darmowe mieszkania a jak młody Katarczyk się ożeni to dostaje od rządu 800,000 złotych na urządzenie mieszkania. Nic dziwnego, że wielu chce zostać policjantami lub innymi urzędnikami. Dziewczyny, Katarczycy to świetna partia, tylko niestety chodzenie w czarnych okrywających całe ciało i twarz strojach może być pewnym kłopotem J.

Kierowca narzekał, że od czasu odkrycia gazu (jakieś 20 lat temu) mieszkania i domy bardzo drożeją, teraz duży dom w ładnej dzielnicy kosztuje jakieś 4 mln złotych. Widziałem te domy, w Polsce taki dom na pewno kosztuje więcej. Przyjrzałem się Katarczykom, mają zawsze nieskazitelnie białe ubrania, uprasowane w kancik ostry jak brzytwa, złote spinki i Rolexy. Kobiety są szczelnie zakryte, ale jak przechodzą, to rozchodzi się bardzo intensywny zapach perfum. Pachnie drogo.

Dzisiaj znowu pojechałem taksówką na Souk Wakif, żeby zapalić fajkę wodną i popatrzyć na przechodzących ulicą ludzi. Tak jak wczoraj jechałem bez licznika i zapłaciłem równowartość 3 dolarów, czyli wczoraj przepłaciłem prawie dwukrotnie. Taksówki są bardzo tanie. Tym razem kierowca był ze Sri Lanki, bardzo się ucieszył jak mu powiedziałem, że wczoraj słuchałem wykładu jego prezydenta. Wracałem z bardzo wesołym kierowcą, chciał żebym zgadł skąd jest, od razy zgadłem że z Etiopii. Opowiadał, że popracuje w Katarze 3 lata, odłoży pieniądze, wróci do swojego pięknego kraju, do swojej rodziny  i zostanie biznesmenem. Jechaliśmy jak zwykle bez licznika, dałem mu 5 dolarów, uradował się, dziękował, że rozumiem jego sytuację i pomagam mu spełnić jego marzenia.  Jak mało czasami trzeba żeby komuś sprawić prawdziwą radość. Cały czas się zastanawiam ile kosztuje normalny kurs.

Jutro ostatni dzień konferencji, spotkania biznesowe, a pojutrze rano lot do Istambułu na konferencję Financial Timesa. A teraz kilka zdjęć z wypadu na pustynię.

W drodze na pustynię

Ropa i gaz, które  uczyniły Katar najbogatszym krajem świata

Pustynna rafineria

Pustynia … zaraz po zdjęciu spadliśmy z wydmy na lewo

Pustynia … jezioro i … pustynny ekonomista

Nasz kierowca i samochód. 120 km na godzinę po wydmach, w klapkach

O lewej, Turek, Polak i Anglik na pustyni katarskiej.

Zjazd z wydmy, nie wiem czy udało się oddać jak było stromo

Pustynny kamp