W ostatnim Wprost ukazał się mój artykuł pt. “Polityka wymierania narodu”. A teraz z powrotem o Japonii.

Kwitną wiśnie, to najlepszy okres w Japonii żeby je obejrzeć.

Wyjeżdżamy z Kyoto do Hiroshimy, na stacji potworny tłok, widać Japończycy sporo podróżują w sobotę. Jeżeli siłę gospodarki miałbym mierzyć intensywnością ruchu na dworcach kolejowych, to w Japonii byłby boom gospodarczy a nie recesja od 20 lat. Uwagę zwraca nieskazitelna czystość na dworcu kolejowym, nie ma śmieci, nie ma niedopałków, nie ma plam. Pamiętam jak 20 lat temu wróciłem z Japonii do Polski to moja pierwsza myśl była – jak tu brudno …

Tablica z lista shinkansenów, czekamy na hikari 10:30 do Shin-Osaka. Tam czeka nas małe wyzwanie, musimy się przesiąść do sakura jadącego do Hiroshimy, mamy na to dokładnie 8 minut, a w Osace jest kilkanaście peronów.

Daliśmy radę i dotarliśmy do Hiroshimy. Google maps było niezawodne i po krótkiej podróży tramwajem jesteśmy w hotelu z widokiem na muzeum, które upamiętnia wybuch bomby atomowej, 6 sierpnia 1945 roku o 8:15. Niedaleko są ruiny budynku, które pozostały w zrównanym z ziemią mieście. W muzeum jest wiele eksponatów pokazujących dramat ludzi po ataku nuklearnym, postaci ze stopioną skórą, kapiącą z palców, cień człowieka na schodach po wybuchu. Burmistrz Hiroshimy wysyła list protestacyjny do USA za każdym razem, gdy USA dokonają testu broni jądrowej, wysłano już 599 listów, trzy ostatnie są muzeum.

W Hiroshimie, podobnie jak w innych miastach, jeździ dużo rowerów, Japończycy jeżdżą bardzo sprawnie, wymijając pieszych ekstremalnym slalomem, nic dziwnego że ostrzega się żeby nie śmiecić, nie palić i przed zwariowanymi rowerzystami.

Oglądamy też zamek w Hiroshimie, nie jest tak duży i piękny jak w Himeji, ale przynajmniej go widać.

Miejsca jest mało i ziemia bardzo droga, więc to co się ma trzeba wykorzystać do maksimum. Parkingi piętrowe są standardem. Jak żona nie chce puścić męża z kolegami na ryby, to mu podniesie samochód, zaparkuje swój pod spodem i mężowi pozostaje pilot i seriale.

Jak kwitną wiśnie to Japończycy w Hiroshimie robią pikniki nad brzegiem rzeki.

U nas tak się piesków nie wozi, ale tutaj wszystkie pieski są nieduże i kawaii.

W hotelu byliśmy za wcześnie i zostawiliśmy bagaże. Po powrocie zastaliśmy bagaże przykryte białym płótnem. Przecież mogłyby się zakurzyć.