Ekonomiści i demografowie uprzedzali, że przyjdzie taki moment, kiedy system finansowy państwa zacznie się załamywać. Dlaczego? Bo finanse publiczne nie wytrzymają kosztów starzenia się społeczeństwa. Częścią tych kosztów są szybko rosnące wydatki na leki i opiekę zdrowotną. Te koszty będą lawino rosły w kolejnych latach i dobiją finanse publiczne na przełomie dekad. Obecne zamieszanie z refundacją jest drobiazgiem w porównaniu ze scenami które będą się rozgrywać przed aptekami za kilka lat.

Diagnoza społeczna 2011 pokazuje, że oszczędności Polaków powoli rosną, ale tylko niewielki procent rodzin stać na poniesienie kosztów leczenia prywatnego w przypadku drogich terapii. Dlatego radzę, żeby ograniczyć bieżące wydatki na nowe telewizory, samochody i ubrania i zacząć więcej oszczędzać na koszty leczenia. Po co komu samochód jak będzie leżał ciężko chory w łóżku w domu bo go nie będzie stać ani na leki ani na pobyt w szpitalu?

Przestrzegam, lata 2012-2013 to nie tylko lata recesji w UE, bankructw państw i banków, wojny o ropę. Ale to także lata w których przeciętny Polak odczuje to wszystko i bardzo go zaboli  tym miejscu gdzie Brazylijki wstrzykują sobie silikon żeby wyglądać jak pewna była znajoma pewnego byłego premiera. Podobno jak się posmaruje cebulą to tak nie boli, mawiali koledzy w podstawówce po kolejnej uwadze w dzienniczku.

refundacja_NFZNajsmutniejsze jest jednak to, że demografia powinna rozwalić obecny system finansowy dopiero za kilka lat, bo na razie demografia jeszcze nie jest zła. Ale jeżeli już obecnie finanse publiczne trzeszczą, to za kilka lat będzie bardzo źle. Martwimy się że bracia od szabli i szklanki masakrują unijne standardy rządzenia, ale demografia i brak reform spowodują, że u nas za kilka lat też ci z mandatem będą zmieniali konstytucję (wyrzucą zapis o ograniczeniu długu do 60%), prawdopodobnie dojdzie do ograniczenia niezależności banku centralnego (co już zapowiada trzeci najlepszy minister finansów Europy według Financial Times) i do końca rozwalą prywatny system emerytalny.

Polak potrafi. Budujemy przez 10 lat za pół miliarda najdroższą motorówkę świata, zatrudniamy w pięć lat ponad 100,000 nowych urzędników za 6 miliardów złotych rocznie. A potem dziwimy się, że brakuje na leki. Jak w gospodarstwie nie ma gospodarza, to myszy harcują. Myszy właśnie zeżarły cały zapas zboża i co zrobimy jak przyjdzie mroźna zima. Chociaż wszystkie masowe telewizje mówią, że zimy nie będzie, potwierdzają to autorytety i badania opinii publicznej.

No to nie ma zmartwienia. A może to jednak Ziemkiewicz na okładce ostatniego  Uwarzżam Rze ma rację?