Ponieważ niektórzy czytelnicy bloga zarzucają mi stosowanie prostego (prostackiego) języka, rodem z warszawskiej Pragi, gdzie się urodziłem i wychowałem, poniżej przedstawiam próbkę innego stylu. Sami oceńcie jak lepiej.

Upadek MF Global zwrócił uwagę na problem rehipotekowania zabezpieczeń. Okazuje się, że firmy przyjmujące zabezpieczenie, szczególnie jeżeli były w Wielkiej Brytanii mogły nim dowolnie dysponować, na przykład pozyskać finansowanie przekazując to zabezpieczenie dalej, do innej firmy, która mogła zrobić tak samo. MFW szacuje, że wygenerowany w ten sposób lewar wynosił cztery do jednego. Oznacza to, że bezpieczne finansowanie, które były postrzegane jako zabezpieczone aktywami, zostało przez proces rehipotekowania przekształcone na finansowanie pozbawione zabezpieczenia w około 75 procentach. W przypadku implozji sektora bankowego może to spowodować olbrzymie straty, bo nie będzie można odzyskać zabezpieczeń. Problem może się nasilić gdy agencje ratingowe obniżą ratingi krajom strefy euro, gdyż ilość aktywów o wysokim ratingu które mogą być zabezpieczeniem dla transakcji jeszcze bardziej spadnie.

Nadchodząca implozja sektora bankowego w Europie jeszcze bardziej pogłębia ryzyka głębokiej i długotrwałej recesji. To oznacza dalsze kłopoty z refinasnowaniem długu wielu krajów, w tej sytuacji sensowne wydają się pozycje long CDS w tych krajach i SHORT na obligacjach i indeksach giełdowych, które nie wyceniają jeszcze w całości skali spowolnienia.

W minionych dekadach główne pary walutowe czasami były determinowane przez różnicę stóp procentowych, a czasami przez różnicę we wzroście gospodarczym. W mojej ocenie te modele będą obecnie dawały błędne wskazania, ponieważ kluczowa jest premia za default risk, która wkrótce dramatycznie wzrośnie w strefie euro (po fali obniżek ratingów które według zapowiedzi agencji będą miały miejsce w Q1’2012). Dlatego w perspektywie 6-12 miesięcy dolar powinien umocnić się do euro. Paradoksalnie, dolar umocnił się po obniżeniu ratingu dla USA przez SandP, ponieważ zostało to odebrane jako wzrost ryzyka globalnego kryzysu, a to z kolei najbardziej zaszkodzi Europie, która ma najmocniej zalewarowane banki. Dolarowi mogą zaszkodzić tylko bardzo złe dane ekonomiczne.

Europie zaszkodzi również zbliżająca się fala protekcjonizmu. Szwajcaria rozważa zawieszenie swobody przepływu kapitału (zapowiadałem to na tym blogu jakieś pół roku temu), żeby powstrzymać umacnianie franka, ponieważ wskaźniki wyprzedzające zapowiadają nadchodzącą recesję, a mocny frank może ją jeszcze pogłębić. Podobne metody, tylko zatrzymujące oszczędności w kraju, mogą wkrótce zastosować Grecja i Włochy, jeżeli run na banki w tych krajach będzie się nasilał (w Grecji mamy już run detaliczny, we Włoszech na razie hurtowy).

Dla Polski oznacza to poważne problemy, ponieważ mamy wielka ujemną pozycję inwestycyjną netto, a prognozowane deficyty na rachunku bieżącym jeszcze ją pogłębią. Dlatego złoty może być jedną z najsłabszych walut w 2012 roku, wbrew coraz częstszym interwencjom rządu i NBP.