Jeszcze krótki komentarz do decyzji o wprowadzeniu podatku od kopalin, który powinien nazywać się podatkiem od KGHM-u, bo łupki to pieśń przyszłości. W felietonie użyję języka, którym posługiwali się drobni udziałowcy w 10 minucie expose.

Skarb państwa jest właścicielem dużego pakietu KGHM-u, który ma mega zyski. Budżet jest w potrzebie , więc potrzebuje extra kasy. Na normalnie funkcjonujących rynkach finansowych, odpowiedzialny rząd po prostu przeforsowałby decyzję o wypłacie rekordowej dywidendy, tym bardziej że chwilę wcześniej zarząd KGHM zaproponował dziwaczny pomysł o skupie swoich akcji. Ja rozumiem, że wtedy opcje zarządu będą więcej warte, ale jak się nie ma pomysłu na rozwój spółki, to trzeba pieniądze oddać akcjonariuszom.

Ale rząd okazał się przebiegły jak Don Pedro. Gdyby wypłacić dywidendę, to musiałby się podzielić z pozostałymi akcjonariuszami, w tym z OFE czyli ze swoimi obywatelami, ale także z drobnicą giełdową i inwestorami zagranicznymi. No to wymyślono sposób, jak wyrwać kasę z KHGH nie dzieląc się z innymi inwestorami, przez podatek od kopalin. Nic dziwnego że inwestorzy poczuli się oszukani (słyszałem, że niektórzy poczuli się, cytuję “wydymani”) i uciekli, obniżając cenę spółki o circa 20% w chwila-moment.

To bardzo groźny precedens. Ponieważ inwestorzy będą teraz przeceniali wszystkie spółki, na których los może mieć wpływ rząd finansowo-potrzebowski. To zniechęca inwestorów do naszego rynku, czyni go nietransparentnym. Najwyższy czas przemyśleć ponownie rolę Skarbu Państwa w spółkach notowanych na giełdzie. Nowy minister ma pracę domową.