Dzisiaj agencja ratingowa Standard & Poors obniżyła perspektywę ratingu USA ze stabilnej do negatywnej, sygnalizując, że w przyszłości rating może zostać obniżony. Jeżeli tak się stanie to będzie trzęsienie ziemi na rynkach finansowych.

Decyzja zapadła w trakcie mojego wykładu z finansów międzynarodowych dla studentów Uczelni Vistula, zadzwonił wydawca z TVN CNBC z prośbą o komentarz dla telewizji, będę dzisiaj w TVN CNBC o 21:30. Nie wyłączyłem telefonu więc odebrałem i po zakończeniu krótkiej rozmowy powiedziałem o tym studentom i zadałem pytanie, co to oznacza dla dolara.

Padła oczywista odpowiedź, że dolar powinien się osłabić, bo inwestorzy będą sprzedawać amerykańskie aktywa i dolara i kupować aktywa denominowane w innych walutach. Było też inne wytłumaczenie, jeżeli obniżenie ratingu zapowiada początek poważnego kryzysu fiskalnego świata zachodu, to wtedy inwestorzy sprzedają aktywa mniej płynne i kupują płynne, a ciągle aktywa dolarowe oferują największą płynność, więc dolar zyska.

Jak zwykle, każdy ekonomista jest dwuręki, z jednej strony to, z drugiej tamto. Na razie druga hipoteza wygrywa, giełdy spadły, euro się osłabiło, a dolar umocnił. Czas pokaże która hipoteza się sprawdzi w perspektywie kilku tygodni lub miesięcy. Mam coraz silniejsze przekonanie, że ostatnie wydarzenia w Europie (Portugalia, Grecja, ECB), Azji (Japonia, inflacja) i USA to za dużo, żeby rynki przeszły nad tym do porządku dziennego.

Czas na porządek nocny!