W marcu 2008 roku bank inwestycyjny Bear Stearns został uratowany przez bank JP Morgan, który przejął jego aktywa. Ważną rolę w tej transakcji, określanej potem jako “Jamie deal”, od imienia prezesa JP Morgan Jamie Dimona pełnił amerykański rząd, który zagwarantował, że pokryje 29 miliardów z 30 miliardów strat, które mogą się pojawić gdyby wartość aktywów przejmowanego banku spadła. Odtrąbiono sukces.

Pół roku później, we wrześniu 2008 roku kryzys uderzył ponownie. Pomimo wielu wcześniejszych prób banki inwestycyjne nie były w stanie zmniejszyć “lewara” bo rynki instrumentów pochodnych stały się niepłynne i nie można było sprzedać niepłynnych aktywów. Tym razem zaczęły tonąć wszystkie banki inwestycyjne: Lehman Brothers, Merrill Lynch, Morgan Stanley i nawet Goldman Sachs. Szefowie banków, szczególnie Richard Fuld, prezes Lehman Brothers, obwiniał za wszystko fundusze hedgingowe które dokonywały krótkiej sprzedaży akcji jego banku. Lehman Brothers upadł, według książki “Too big to fail” z powodu braku zgody na przejecie tego banku przez Barclaysa, której odmówił brytyjski nadzór finansowy. Rynki zaczęły panikować i skończyło się wielkim bailoutem, podczas którego 9 największych banków USA otrzymało zastrzyk kapitału amerykańskiego rządu. Półtora roku później banki znowu mają duże zyski, ale za to rząd amerykański ma olbrzymi i rosnący dług.

Teraz mamy kryzys finansów publicznych w Europie. Podobnie jak Richard Fuld, greccy i francuscy politycy winą za problemy obarczyli spekulantów. Grecja, relatywnie mały kraj została wczoraj uratowana, dzięki zrzutce krajów strefy Euro, chociaż niektórzy mogą się zastanawiać nad tym, że Hiszpania i Portugalia partycypują w zrzutce na kwotę 1o mld euro, mimo że same mają podobne problemy. Odtrąbiono sukces, podobnie jak kiedyś w przypadku Bearn Stearns. Wtedy amerykańskie banki nie mogły pozbyć się złych aktywów, podobnie teraz kraje południa Europy nie będą mogły ograniczyć deficytów budżetowych na skutek niskiego wzrostu, lub w niektórych przypadkach recesji. Do tego dojdą jeszcze niepokoje społeczne, czego Grecja doświadczy już jutro i pojutrze. Dlatego warto pilnie obserwować spready obligacji krajów południa Europy i kwotowania ich CDS-ów, jeżeli oprocentowanie nie spadnie silnie i trwale, tylko po kilku dniach wróci do kryzysowych poziomów, to będzie oznaczało że szykuje się kolejna fala. Problem polega jednak na tym, że amerykańskie banki miały rząd, który je uratował przed bankructwem. A kogo mają kraje południa Europy? A może decyzja EBC o przyjmowaniu “śmieciowych obligacji” Grecji jak zastaw pożyczek, zapowiada możliwy kierunek działań, gdyby kryzys się rozszerzył?

Politycy strefy euro żyją dzisiaj sukcesem zakończonych negocjacji. Ja bym już dzisiaj usiadł do stołu negocjacyjnego i zastanawiał się co zrobimy, jak przyjdzie druga fala? Na razie Grecja została uratowana podobnie jak Bear Stearns, z wykorzystaniem gwarancji rządów krajów strefy euro (uważam że tylko tymczasowo). Co będzie gdy po jakimś czasie pojawi się Lehman, czyli Hiszpania. Czy wtedy podobnie jak w przypadku Lehmana brak zgody “regulatora”, czyli niemieckiego parlamentu w tym przypadku uniemożliwi kolejny bailout, tylko na wielokrotnie większa skalę.

Alan Greenspan miał rację, nadchodzi era turbulencji.