Mam kilka ciekawych obserwacji z ostatnich dni. Najpierw z kraju.

Przeczytałem artykuł, który mówi, że komisja Przyjazne państwo kierowana przez posła Palikota się nie zbierze do końca wyborów prezydenckich, żeby poseł swoim widokiem nie wkurzał ludzi i nie odbierał wyborców PO.Najpierw przez dwa lata słyszałem od liderów PO, że nie można robić reform bo prezydent wszytko i tak zawetuje, więc po co dawać mu pokusę. Teraz, gdy p.o. prezydenta mógłby szybko podpisać reformatorskie ustawy (tylko czy ktoś je widział) to nie robimy reform, bo zmaleją szanse kandydata Platformy na prezydenta. To jest błędne myślenie. W ciągu minionych dwóch lat miałem kilkadziesiąt prezentacji o gospodarce i finansach w całym kraju, dla przedsiębiorców, studentów, administracji publicznej. Wszędzie spotykałem głosy że PO nie robi nic, żadnych reform. Moim zdaniem gdyby teraz reformy znacząco przyspieszyły (na przykład przyjazne gospodarce zmiany w przepisach) to PO raczej by zyskała niż straciła. Ale rządzą spin-doktorzy, którzy rozumują inaczej. Szkoda, znowu marnujemy kolejne miesiące, a inni w tym czasie reformują swoje finanse publiczne, nawet kraje PIIGS wzięły się ostro do roboty. Polska może zostać w tyle.

A teraz obserwacje z globalnych rynków finansowych.

Mamy ciągle tani pieniądz, jeszcze niską inflację i szybko rosnące wskaźniki wyprzedzające koniunktury (jak PMI). To sugeruje, że przez co najmniej dwa kwartały będzie bardzo dobra globalna koniunktura. Kraje PIIGS na razie nie będą generowały wstrząsów, bo ich obligacje kupuje EBC. Są trzy potencjalne ryzyka: bąbel na rynku aktywów w Chinach i rosnąca inflacja w Chinach; globalna niespodzianka inflacyjna i możliwe strajki w krajach przechodzących trudne cięcia wydatków, szczególnie w Grecji, które mogą prowadzić do zatrzymania reform i obniżenia ratingów. Z tych trzech czynników dynamika wydarzeń w Chinach jest najbardziej widoczna, i prawdopodobnie w kolejnych miesiącach będziemy obserwowali dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej, co będzie miało negatywny wpływ na tamtejsze giełdy. Najtrudniejsza do uchwycenia jest historia inflacyjna, bo z jednej strony mamy ciągle globalną nadwyżkę mocy wytwórczych, ale z drugiej strony jest coraz więcej głosów, że banki centralne stały się agentami fiskalnymi i straciły reputację, a może nawet i niezależność. Dotyczy to szczególnie EBC, który w celu odbudowania reputacji będzie musiał reagować szybciej niż zwykle na oznaki rosnącej inflacji w strefie euro, co może mieć miejsce szybciej niż się dzisiaj wydaje jeżeli euro będzie dalej traciło do głównych walut.

Wydaje się, że dojdze do jednej fundamentalnej zmiany. Do tej pory krzywa dochodowości w strefie euro była dawną krzywą dochodowości Niemiec, czyli wszyscy korzystali na dawnej antyinflacyjnej reputacji Bundesbanku. Teraz, również w wyniku zakupów obligacji PIGS przez EBC, krzywa dochodowości stanie się średnią dla krajów strefy euro, co będzie oznaczało wyższe koszty finansowania dla wiarygodnych krajów, szczególnie dla Niemiec. To oznacza, że Niemcy podejmą daleko idące działania żeby przywrócić poprzedni stan rzeczy, czyli Axel Weber na prezesa EBC w 2011 roku ale także wymuszenie przez Niemcy daleko idących zmian w pakcie Stabilności i Wzrostu (kraje które nie obniżą deficytu zgodnie z przedstawionym programem będą rzeczywiście ukarane). Zakładam, że po części Niemcom się powiedzie i reguły gry zostaną zmienione, co będzie prowadziło do znaczącego umocnienia euro w 2011 i 2012 roku. Opisywałem ten proces nieco żartobliwie w poście Operacja kasandra.

Jeżeli Niemcom się nie uda doprowadzić do zmian w regułach gry w strefie euro, to oczekiwania inflacyjne mogą pójść do góry, a wraz z nimi go góry poszybuje też cena złota, czego przedbiegi obserwujemy teraz.

W tej sytuacji Polska powinna jak najszybciej rozpocząć konieczne reformy, a rząd powinien zaprzestać ataków na NBP. Niezależny bank centralny może już niedługo okazać się ważnym ogniwem budowania wiarygodności kraju.

Ciekawa jest też złamana korelacja między EUR/USD i giełdami, zwykle rosnącym giełdom towarzyszyło umacniające się euro, widać jednak, że wielcy inwestorzy ciągle grają na dalsze osłabienie euro, teraz podpierając się argumentem utraty wiarygodności przez EBC. Ciekawe jak będzie jutro, czy odbije się od poziomu 1.26, czy wbrew rosnącym giełdom euro będzie się dalej osłabiało, co może prowadzić z czasem do ponownego wzrostu spreadów krajów PIGS. W takiej sytuacji, gdyby euro szło szybko na parytet rynki zaczęłyby spekulować o możliwych interwencjach walutowych banków centralnych. Idą ciekawe czasy.