Jakiś czas temu wymyśliłem określenie na obecną politykę antykryzysową rządu – “pasażer na gapę”. Chodzi o to, że wiele krajów zwiększa wydatki budżetowe próbując podreperować koniunkturę (zastępując załamujący się popyt sektora prywatnego rosnącym popytem sektora publicznego), podczas gdy polski rząd tego nie robi, a wręcz przeciwnie ogranicza wydatki. W globalnej gospodarce, gdy na przykład rząd Niemiec zwiększa wydatki, to korzystają też inne kraje, w tym polscy producenci samochodów. Stąd analogia do pasażera na gapę, inni płacą za bilet żeby jechać, a my nie a też jedziemy. Ta strategia działa tak długo, jak długo nie pojawi się kanar, bo wtedy trzeba będzie zapłacić i za bilet i jeszcze wlepi mandat. Szansa na pojawienie się kanara rośnie wraz z długością trasy, trzymajmy zatem kciuki, żeby kryzys nie trwał za długo.

Ponieważ tamten termin się przyjął, proponuję kolejny – “złota polska dekada”.  Prognozuję, że po dwuletnim okresie kryzysu, w latach 2011 -2020 nadejdzie najlepszy okres prosperity dla polskiej gospodarki w całej jej nowożytnej historii, przeciętny wzrost gospodarczy w tym okresie prawdopodobnie znacznie przekroczy 5 procent, oczywiście jeżeli globalna gospodarka wyjdzie z kryzysu, ale sądząc po skali drukowanych pieniędzy globalny wariant japoński nam nie grozi, raczej będziemy się zmagali przez kolejną dekadę z wysoką globalną inflacją.

Złota polska dekada będzie miała co najmniej cztery źródła. Po pierwsze dobra demografia, udział kreatywnego pokolenia w wieku 25-35 lat będzie wysoki i będzie przekraczał 8 procent populacji przez znaczną część dekady, podczas gdy u naszych sąsiadów (Czechy, Węgry) wyniesie mniej niż 7 procent. Pamiętajmy, że po 2020 roku demografia w Polsce gwałtownie się pogorszy, a w 2050 roku będziemy dziewiątym najstarszym krajem świata. Ale kolejna dekada będzie miała jeszcze dobrą, a z punktu widzenia innowacyjności i kreatywności, bardzo dobrą demografię. Po drugie, w ciągu kilku lat zlikwidujemy bariery infrastrukturalne, które silnie hamowały polski wzrost (autostrady, infrastruktura telekomunikacyjna, może nawet koleje), oczywiście za pieniądze unijne. Poza tym środki unijne będą przez kilka lat wzmacniały popyt krajowy, nawet jeżeli część z nich wydamy bez sensu (co już ma miejsce w wielu przypadkach). Po trzecie, w ciągu kilku lat zostanie wdrożona e-administracja, co powinno radykalnie obniżyć bariery administracyjne wzrostu gospodarczego, o ile zostanie poprzedzone analizą i poprawą procesów w administracji publicznej. Po czwarte, w takim środowisku e-gospodarki ujawnią się nasze talenty w obszarze nauk informatycznych (wygrywamy na zmianę z Rosjanami i Chińczykami wszystkie światowe konkursy) i jestem przekonany że w latach 2011-2020 w Polsce powstanie co najmniej jedna firma na miarę Google czy MySpace, globalny lider w jakiejś dziedzinie związanej z informatyką lub internetem, dziedzinie która prawdopodobnie dzisiaj jeszcze nie istnieje, ale ją wymyślimy i sprzedamy nowe produkty i usługi setkom milionów ludzi na całym świecie.

Dlatego radzę wszystkim przedsiębiorcom, żeby nie skupiali się wyłącznie na taktyce przetrwania dwóch lat kryzysowych, ale żeby rozpoczęli proces strategicznego pozycjonowania swojej firmy w dłuższym okresie, przygotowując się na nadchodzącą złotą polską dekadę.

I jeszcze jedna uwaga. Nadchodzą wybory, europejskie, samorządowe, prezydenckie i parlamentarne w latach 2009-2011. Wybierajmy mądrze, bo o ile w 2010 roku grupa wiekowa 20-39 lat będzie stanowiła 35 procent elektoratu (w wieku 20-100), o tyle udział tej grupy wiekowej spadnie drastycznie do 29 procent w 2020 roku. A wóczas starzejące się społeczeństwo może preferować podział istniejącego ciastka, a nie podejmowanie działań, żeby ciastko szybko rosło. Zatem również z tych powodów, politycznych, lata 2011-2020 to ostatnia dekada, w której możemy dokonać skoku cywilizacyjnego. Dobrze wykorzystajmy tę dekadę.