W dzisiejszej Gazecie Wyborczej jest bardzo ciekawy artykuł o możliwym kryzysie energetycznym, który może czekać Polskę w nieodległej przyszłości. Artykuł cytuje dramatyczny w tonie raport napisany przez szefów i menedżerów spółek sektora energetycznego. Raport zaczyna się od słów “w polskiej energetyce od kilku lat występują zagrożenia świadczace o narastającym kryzysie”.

Raport wskazuje, że wobec szacowanego trwałego wzrostu popytu na energię, w okresie 2-3 lat mogą pojawić się w Polsce okresy czasowego niedoboru energii, a w okresie 3-6 lat może dojść do trwałego niedoboru energii. Problem ten dotyczy całej światowej gospodarki, żeby to zilustrować poniżej przedstawiam wykres z opracowania Deutsche Banku z 2006 roku które szacuje popyt Chin na energię i surowce:

db_energy.png

Chiny już od dawna zdają sobie sprawę z konsekwencji tych prognoz i w szybkim tempie budują kapitał relacji a Afryką (co jest eufemizmem wobec szybkeigo procesu gospodarczej kolonizacji Afryki przez Chiny). W Polsce mamy szereg dylematów, które przedstawiam poniżej:

  • limity CO2 wyznaczone dla poszczególnych krajów są oparte na błędnje metodologii. Zamiast liczyć same limity, trzeba uwzględnić w modelach tzw. human footprint, czyli ogólną skalę zanieczyszczeń produkowanych przez poszczególne kraje w porównaniu ze zdolnością Ziemi do ich absorpcji. Wtedy okazałoby się, że kraje rozwinięte produkują o wiele więcej zanieczyszczeń niż wynika z emisji CO2, bo importują dużo towarów z krajów gdzie dominują “brudne” technologie.
  • Niskie ceny energii regulowane zniechęcają firmy do inwestycji co grozi kryzysem energetycznym. Z drugiej strony uwolnienie cen spowoduje silny wzrost inflacji, bank centralny będzie musiał podnieść stopy procentowe co może skutkować bardzo silnym złotym i spowolnienniem wzrotu gospodarczego. Tak źle i tak niedobrze.
  • Niskie ceny powodują, że trudno w społeczeństwie promować postawy oszczędzające energię.
  • Brak energii może uniemożliwić szybki wzrost gospodarczy w kolejnych latach. Jednak wsparcie publiczne dla inwestycji w ten sektor stoi w konflikcie z koniecznością obniżania deficytu budżetowego, a brak postępu w tym obszarze grozi Polsce odebraniem funduszy spójności, które finansują miedzy innymi potężne inwestycje infrastrukturalne.

Wydaje się, że mamy prawdziwy węzeł gordyjski i nie ma prostych recept, ktore pozwolą go rozwiązać. Moim zdaniem potrzebna jest ogólnonarodowa debata nad wizją polskiej infrastruktury, w tym infrastruktury energetycznej i jakieś aleksandryjskie rozwiązanie tego węzła gordyjskiego. W przeciwnym przypadku powiniśmy się powoli przyzwyczajać do czasowych wyłączeń pradu, a słowo blakałt (ang. black-out, czasowe wyłączenie prądu) stanie się codziennością już za kilka lat. Dla niektórych może to być wygodne, bo na pytanie nauczyciela dlaczego uczeń nie odrobił lekcji na komputerze ten odpowie, nie mogłem miałem wczoraj blakałt.